O godzinie 09:15 kurs EUR/PLN rósł o 0,4 gr do 4,2465 zł, USD/PLN o 0,6 gr do 3,8290 zł, a CHF/PLN o 0,7 gr do 3,9565 zł. I o ile w przypadku dwóch pierwszych par mamy do czynienia z korektą grudniowego umocnienia polskiej waluty, to już szwajcarski frank przed weekendem wybił się górą z dwumiesięcznej konsolidacji i obecnie jest najdroższy od pierwszej dekady października. Na gruncie analizy wykresu CHF/PLN może to zapowiadać dalsze wzrosty tej pary. W tym atak na poziom 4,00 zł w perspektywie kilku tygodni.

Poranne osłabienie złotego to w głównej mierze efekt gorszych nastrojów na rynkach finansowych, wywołanych kolejnymi doniesieniami nt. rozprzestrzeniającego się w Chinach nowego koronowirusa podobnego do SARS, w następstwie którego zmarła już czwarta osoba.

Złotemu ciąży również pozostawanie notowań EUR/USD, z którą to parą tradycyjnie jest mocno skorelowany, poniżej granicy 1,11. Ewentualne dalsze osunięcie się kursu eurodolara, co w praktyce oznaczałoby spadek do listopadowych dołków poniżej 1,10, będzie dalej osłabiać polską walutę.

Obok czynników globalnych dziś potencjalny wpływ na złotego będą też miały czynniki krajowe. O godzinie 10:00 inwestorzy dowiedzą się jak w grudniu kształtowała się w Polsce dynamika produkcji budowlano-montażowej (prognoza: 0,6 proc. R/R), zatrudnienie (prognoza: 2,6 proc. R/R) i wynagrodzenia (prognoza: 6,1 proc. R/R). Im lepsze będą dane, tym większy może być strach przed dalszym przyspieszeniem inflacji w Polsce, co przełożyłoby się na mocniejszego złotego. I odwrotnie.

Reklama

>>> Czytaj też: To miała być tylko przejściowa terapia. Ujemne stopy procentowe od pięciu lat bolą Szwajcarów