Dyrektor Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych (RSMD), think tanku zbliżonego do władz, Andriej Kortunow powiedział gazecie, że odejście Surkowa oznacza "zamknięcie pewnego rozdziału". "Na kierunku ukraińskim" może dojść do co najmniej zmiany priorytetów, jeśli nie zmiany kursu - prognozuje ten ekspert.

Zmiana ta - jego zdaniem - może polegać na skoncentrowaniu się na gospodarce i w tym kontekście zrozumiały byłby fakt, że sprawami Ukrainy ma zająć się były wicepremier Dmitrij Kozak. Surkow i jego współpracownicy to przede wszystkim specjaliści od marketingu politycznego, zarzucano im zbytnie zagłębienie się w sprawy wewnętrzne "republik ludowych" powołanych w Donbasie przez separatystów - tłumaczy Kortunow.

"Teraz, gdy pojawiły się perspektywy szerszego porozumienia z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, takie wniknięcie w procesy wewnątrz republik nie wydaje się już tak niezbędne jak przedtem" - ocenił.

Zdaniem politologa można mówić o dwóch podejściach władz Rosji do polityki na obszarze poradzieckim. Pierwsze podejście polega na tym, by "rozwiązywać problem, nawet jeśli będzie to się wiązać z pewnymi ustępstwami, kosztami, kompromisami i nawet pewnym ryzykiem politycznym"; według Kortunowa takie stanowisko zajmuje Kozak. Surkow zaś raczej jest w stosunkach z Ukrainą zwolennikiem wyczekiwania, by "zorientować się, na ile poważnym partnerem jest Zełenski, na ile kontroluje on służby siłowe i czy może się oprzeć presji oligarchów" - powiedział dyrektor RSMD.

Reklama

Ponadto - zauważa politolog - władze Ukrainy uważają Surkowa raczej za oponenta niż partnera i "w tym sensie nominacja Kozaka może nadać relacjom Moskwy i Kijowa pewną nową dynamikę".

O odejściu ze służby państwowej Surkowa, doradcy prezydenta Władimira Putina, uważanego za jednego ze strategów polityki wobec Ukrainy, poinformował w sobotę politolog Aleksiej Czesnakow. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podkreślił później, że nie ma jeszcze dekretu prezydenta w tej sprawie. Jednak w rozmowie z "Wiedomostiami" Kortunow zwrócił uwagę, że Czesnakow raczej nie informowałby o rezygnacji Surkowa nie mając na to zgody.

>>> Czytaj też: Niechęć Polaków wobec Rosji nie zawsze szła w parze z wrogością wobec jej mieszkańców