Zmęczeni brexitowym maratonem? To niedobrze, bo właśnie wchodzi on w decydującą fazę. Od wyniku zależy to, jak ułożą się stosunki między dwoma brzegami kanału La Manche w kolejnych latach
Po 47 latach członkostwa, ponad trzech latach od referendum w 2016 r., zmianie dwóch premierów i dwóch przyspieszonych wyborach Zjednoczone Królestwo z końcem stycznia przestało być członkiem UE. To znaczy, że w Komisji Europejskiej nie będzie już przedstawiciela brytyjskiej korony, a z parlamentu w Strasburgu zniknie 73 poddanych Jej Królewskiej Mości.
Po północy 1 lutego sprzed unijnych gmachów zniknęły brytyjskie flagi, a ze stron internetowych instytucji UE - wszelkie ślady po Londynie. W ten sposób straci nieco na aktualności nowe słowo, które przyjęło się w niektórych językach, czyli „brexitować”, oznaczające zwlekanie z wyjściem pomimo ogłoszenia takiego zamiaru.
Na razie Brytyjczycy opuszczają Unię w iście angielski sposób – po cichutku i bez hałasu; właściwie to mało kto zauważy, że już ich nie ma. Z dniem 1 lutego nic się bowiem nie zmienia: ani w zasadach podróżowania do Wielkiej Brytanii, ani w regułach pobytu obywateli UE na Wyspach, ani w prowadzeniu biznesu z partnerami zza kanału La Manche. Do końca roku w mocy są bowiem przepisy przejściowe, gwarantujące dotychczasowy stan. Gra toczy się teraz o to, co je zastąpi – czyli o to, w jakiej rzeczywistości prawnej obudzimy się 1 stycznia 2021 r.
Tak naprawdę brexitowy maraton dopiero teraz wchodzi więc w decydującą fazę: strony przy stole negocjacyjnym ustalą reguły, na mocy których będziemy ze sobą handlować, inwestować i podróżować. I wiele wskazuje na to, że te rozmowy nie będą proste.
Reklama

Jak zostać poddanym JKM

Polacy, którzy związali się życiowo ze Zjednoczonym Królestwem, mogą być spokojni. Londyn stworzył specjalny mechanizm legalizujący ich pobyt na Wyspach po brexicie. Nazywa się go statusem osoby osiedlonej i od jakiegoś czasu mają prawo ubiegać się o niego obywatele UE oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego, którzy na stałe mieszkają po drugiej stronie kanału La Manche. Dzięki niemu będą mogli legalnie pracować, uczyć się, korzystać z opieki zdrowotnej i systemu zabezpieczenia społecznego.
W połowie stycznia brytyjski rząd podał, że o przyznanie statusu zwróciło się już 0,5 mln naszych rodaków. Pozostałe 400 tys. musi to zrobić do końca tego roku; później zostaną objęci ogólnym prawem migracyjnym, które nie będzie już tak łaskawe. Warunkiem otrzymania statusu jest ciągły pobyt w Wielkiej Brytanii przez ostatnie pół dekady, co oznacza, że dana osoba każdego roku z owych pięciu lat non stop przebywała nad Tamizą przynajmniej przez sześć miesięcy. Home Office, czyli brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych, w miarę możliwości automatycznie sprawdza, czy ubiegający się o status osoby osiedlonej spełnia te warunki (w systemie podatkowym i ubezpieczenia społecznego). Jeśli nie, konieczne może być przedstawienie dodatkowych dokumentów, np. paska z wypłatą.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP