W rozmowie z PAP Biedroń przyznaje, że w trakcie kampanii wybierze się do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotka się z politykami Partii Demokratycznej. Zapowiada, że śladem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego będzie miał także piosenkę, która będzie go promowała w wyborach prezydenckich.

PAP: W ramach aktywności przed właściwą kampanią wyborczą zdradził pan nazwisko tylko jednej osoby ze sztabu, czyli posłanki Beaty Maciejewskiej, która pełni rolę rzeczniczki. Kiedy poznamy oficjalnie pełen skład, bo nazwiska sztabowców już krążą?

Robert Biedroń: W momencie, w którym zostanie ogłoszona kampania, będę mógł już oficjalnie ogłosić skład sztabu. Kończymy go formować, już pracujemy, dogrywamy szczegóły personalne i myślę, że w najbliższych dniach opinia publiczna pozna nazwiska tych osób.

W sztab zaangażowane będą nie tylko osoby związane z Wiosną, SLD i Razem, ale również inne środowiska. Wszystkie postępowe siły jednoczą się, żeby mnie wesprzeć. Bardzo doceniam to wsparcie. Wykorzystam każdy potencjał, więc wszystkie środowiska, które chcą mnie wspierać, będą zaangażowane. To będzie kompaktowy i mocno zadaniowy sztab, który będzie miał konkretny plan do zrealizowania.

Reklama

PAP: Wielokrotnie w prekampanii wspominał pan postać prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, czy on dołączy do pana podczas właściwej kampanii wyborczej?

R.B.: Tak. Aleksander Kwaśniewski pomógł mi podjąć decyzję o starcie w wyborach prezydenckich, namawiał mnie do tego i zadeklarował, że będzie mnie mocno wspierał. Nie wyobrażam sobie też kampanii Lewicy bez Aleksandra Kwaśniewskiego - najbardziej popularnego prezydenta III RP dwóch kadencji, za czasów którego Polska dostała Konstytucję, weszła do NATO i Unii Europejskiej. Jego zaangażowanie, to oczywista oczywistość, jak mawia klasyk oraz konieczna konieczność. Będę z nim stałym kontakcie.

PAP: Czy śladem kampanii Kwaśniewskiego z 1995 roku także panu będzie towarzyszyć piosenka, jak wówczas "Ole! Olek" zespołu Top One?

R.B.: Będzie piosenka, ale oczywiście nie będzie to "Ole! Olek", bo dziś chodzi o trochę inne imię. Ale piosenka kampanijna na pewno będzie.

PAP: W dotychczasowej prekampanii widać ślady nawiązań do amerykańskiej polityki, żeby wymienić tylko logo "Biedroń2020" i podobieństwo wizualne do loga kandydata Partii Demokratycznej Berniego Sandersa. Jest szansa, że Sanders wesprze pana w kampanii, bo on też przecież ubiega się o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich?

R.B.: Wybieram się z wizytą do Stanów Zjednoczonych. Będę miał tam serię spotkań z postępowymi, demokratycznymi politykami, także z kandydatami na prezydenta i byłymi politykami z USA. Podróż zaczniemy od Waszyngtonu.

PAP: Od ubiegłego tygodnia zakłada pan "Komitety Biedronia", czyli komitety, które mają łączyć ludzi, którzy będą pomagać panu lokalnie w kampanii. Jak to wygląda na chwilę obecną?

R.B.: Mamy ponad 340 komitetów w Polsce i za granicą, ale chciałbym, żeby ta liczba cały czas rosła. Cieszę się, że ludzie samoorganizują się i zgłaszają w takiej ilości. To będzie na pewno duże wsparcie dla mnie podczas kampanii, ale chciałbym, żeby te komitety były zapleczem obywatelskim także dla Lewicy, żeby one się potem przerodziły w lokalne kluby, w ramach których każdy w całej Polsce będzie mógł się zaangażować. Coś na kształt klubów "Gazety Polskiej", tylko w ramach demokratycznych, europejskich i postępowych wartości.

rozmawiał: Grzegorz Bruszewski (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski