Taka decyzja to efekt różnic między podejściem polityków, którzy ze względu na działania Fideszu na Węgrzech chcieli usunąć go z EPL, i tymi, którzy uważali, że nie należy podejmować takiego kroku, bo zaszkodzi on europejskiej chadecji.

Utrzymanie obecnego stanu nie jest zaskoczeniem, bo już wcześniej pojawiały się przecieki, że choć od dłuższego czasu rosła presja na wykluczenie Fideszu, EPL nie zdecyduje się na ten krok, gdyż nie ma on wystarczającego poparcia wśród partii wchodzących w skład tej rodziny politycznej.

Przewodniczący EPL Donald Tusk, który prowadził konsultacje w tej sprawie z ponad 30 liderami ugrupowań, mówił działaczom za zamkniętymi drzwiami podczas zgromadzenia politycznego w Brukseli, że nikt mu nie powiedział, że akceptuje działania Fideszu, ale niektórzy w EPL nadal mają nadzieję na pozytywną zmianę w Budapeszcie.

Przyznał przy tym - jak relacjonowały źródła PAP - że są i tacy, którzy obawiają się ostrych podziałów w przypadku wykluczenia Fideszu lub stworzenia alternatywy przez Orbana z niektórymi politykami z EPL. W dniu, w którym liderzy chadecji spotykali się, by przypieczętować dalsze zawieszenie Fideszu, węgierski przywódca pojechał do Włoch na spotkanie prawicowych polityków z udziałem Matteo Salviniego z Ligi, Marion Marechal-Le Pen z francuskiego eurosceptycznego Zjednoczenia Narodowego, a także Ryszarda Legutko z PiS.

Reklama

Wykluczenie węgierskiej partii rządzącej oznaczałoby nie tylko wyjście polityków tego ugrupowania z frakcji Europejskiej Partii Ludowej, ale też kilku dodatkowych europosłów powiązanych z Fideszem lub bliskich Orbanowi. Źródła w kierownictwie EPL szacują, że oznaczałoby to uszczuplenie grupy o około 10 proc. członków.

Choć po stronie Fideszu opowiadali się politycy francuskich, hiszpańskich czy włoskich partii wchodzących w skład EPL, kluczowe było podejście niemieckiej CDU-CSU, której przedstawiciele uznali, że wykluczenie ugrupowania Orbana zaszkodziłoby Europejskiej Partii Ludowej.

Inaczej niż w zeszłym roku, gdy podjęto decyzję o powołaniu komitetu mającego się zająć sytuacją na Węgrzech i wyznaczono horyzont czasowy do dalszych kroków, tym razem zawieszenie jest bezterminowe. Tusk - jak podały źródła PAP - zapowiedział spotkanie z Orbanem pod koniec lutego. Dodatkowo w połowie przyszłego roku ma się odbyć kongres w sprawie politycznej wizji EPL.

"Jeśli sytuacja się nie zmieni, nie widzę możliwości, by Fidesz powrócił do naszej rodziny, przynajmniej tak długo, jak długo jestem przewodniczącym" - oświadczył Tusk.

Fidesz jest zawieszony w prawach członka Europejskiej Partii Ludowej od marca 2019 roku. Powodem były działania uznawane za wymierzone w niezależność sądownictwa, podważanie autonomii uniwersytetów oraz negatywna kampania z wykorzystaniem wizerunku ówczesnego szefa KE Jeana-Claude'a Junckera.

Konsekwencją zawieszenia jest mniejszy wpływ Fideszu na podejmowane decyzje, ale przede wszystkim brak możliwości brania udziału w spotkaniach EPL, jak choćby w przedszczytowych naradach premierów. Węgierska partia nie ma też prawa do głosowania ani proponowania kandydatów na stanowiska w tej rodzinie politycznej.

>>> Czytaj też: Polska spada w międzynarodowych rankingach. Zwiększamy dystans do Czech