Ewakuowani zostali następnie przetransportowani w dwóch mniejszych samolotach na Wyspę Bożego Narodzenia - australijskie terytorium zależne położone na Oceanie Indyjskim, które znajduje się w odległości zaledwie 380 km od indonezyjskiej wyspy Jawa i aż 1,5 tys. km od brzegów Australii.

Zgodnie z decyzją australijskich władz ewakuowani Australijczycy przejdą 14-dniową kwarantannę na wyspie, gdzie zorganizowano dla nich specjalny szpital zakaźny - poinformowała australijska stacja ABC.

Jest to już drugi samolot czarterowy, którym powracają do kraju Australijczycy z Chin. Poprzedni wylądował na lotnisku wojskowym w Australii w poniedziałek o godz. 21 czasu lokalnego (godz. 15 w Polsce). Wszyscy pasażerowie zostali następnie skierowani do Wyspę Bożego Narodzenia.

"The New Zealand Herald" podał, że we wtorek w Auckland na północy kraju spodziewany jest jeszcze samolot z 71 Nowozelandczykami i nieokreśloną grupą Australijczyków na pokładzie. "Pasażerowie australijscy zostaną następnie odesłani na Wyspę Bożego Narodzenia, gdzie przejdą dwutygodniową kwarantannę, bo tyle trwa okres inkubacji koronawirusa" - powiedział minister zdrowia Nowej Zelandii David Clark.

Reklama

Media w Australii przypominają, że w chińskiej prowincji Hubei w grudniu było zarejestrowanych oficjalnie 600 Australijczyków. Władze obiecały podstawienie kolejnych samolotów, jeśli zajdzie taka potrzeba - piszą.

Australijski nadawca publiczny ABC podał na swej stronie, że jedna osoba, która przyleciała na lotnisko w bazie wojskowej we wtorek nie została przewieziona na Wyspę Bożego Narodzenia, ale trafiła do szpitala w jednym z australijskich miast ze względu na nagłe pogorszenie stanu jej zdrowia, które nie miało jednak nic wspólnego z koronawirusem.

Zarówno Australia, jak i Nowa Zelandia ogłosiły w trakcie minionego weekendu, że nie będą zezwalać na wjazd do swych krajów obcokrajowcom, którzy przybywają z Chin kontynentalnych. Ministerstwa Spraw Zagranicznych Australii i Nowej Zelandii zaleciły swym obywatelom, by nie podróżowali do Chin.

Epidemia nowego koronawirusa wybuchła w grudniu ubiegłego roku w mieście Wuhan w środkowych Chinach. Wirus wywołuje zapalenie płuc, które może być śmiertelne.

W Chinach, według danych opublikowanych przez krajową komisję zdrowia liczba zainfekowanych kotronawirusem wzrosła w poniedziałek o 3235 do 20 438 osób. Przypadki zakażenia stwierdzono w 23 krajach - chodzi w sumie o 151 osób.

Z powodu zakażenia koronawirusem zmarło łącznie 425 osób - podały chińskie władze.

Tylko w poniedziałek w odizolowanej od reszty kraju prowincji Hubei, gdzie znajduje się ognisko epidemii koronawirusa powodującego zapalenie płuc, zmarły 64 osoby, z czego 48 w mieście Wuhan - podały władze prowincji. Chińska telewizja publiczna, która podała informację o kolejnych przypadkach śmiertelnych w środkowych Chinach, poinformowała również, że w poniedziałek zarejestrowano 2345 nowych przypadków zakażenia koronawirusem położonej w prowincji Hubei. Nowe przypadki zwiększyły bilans zakażeń do 13 522 osób w tej prowincji.

Jak dotąd, odnotowano dotąd tylko jeden przypadek zgonu z powodu zakażenia wirusem poza Chinami kontynentalnymi. W sobotę w Filipinach zmarł 44-letni mężczyzna, u którego potwierdzono obecność koronawirusa.

Wirus przedostał się do wszystkich prowincji i regionów ChRL, a także do około 25 krajów świata, w tym do USA, Niemiec, Francji i Finlandii.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła w czwartek, że rozprzestrzenianie się koronawirusa stanowi zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. W związku z tym zaleca wszystkim państwom, by podejmowały działania powstrzymujące rozprzestrzenianie się wirusa 2019-nCoV. Chodzi m.in. o monitorowanie sytuacji, wczesne wykrywanie przypadków zakażenia i identyfikowanie osób, które mogły mieć kontakt z zainfekowaną osobą. (PAP)

mars/