Minister, podczas konferencji dot. programu przeciwdziałania suszy w Polsce podkreślił, że nasz kraj jest realnie zagrożony suszą, a w tym roku może być ona najgorsza od lat.

"Z naszych analiz wynika jednoznacznie, że od 1950 roku okres, kiedy temperatura sięgała poniżej zera st. C, okres zimowy, skrócił się o dwa tygodnie, natomiast okres letni, kiedy temperatura średnia przekracza 15 st. C wydłużył się o cztery tygodnie. To jednoznacznie wskazuje, że ta tendencja (...) może w tym roku przybrać najgorszy obraz i najbardziej negatywnie odbije się na naszych obszarach jeśli chodzi zapotrzebowanie na wodę” – mówił Gróbarczyk.

Ocenił, że walka z suszą jest "niezwykle trudna". Podkreślił, że należy m.in. odwrócić trend, w którym prowadzono inwestycje melioracyjne powodujące odpływ wody z pól.

"Jeżeli będziemy mieli spadek poniżej 1 tys. m sześc. wody per capita (rocznie na mieszkańca), będziemy w bardzo złej sytuacji" - zaznaczył Gróbarczyk.

Reklama

Przypomniał, że średnia ilość wody na mieszkańca Polski waha się od 1,6 do 1,8 tys. m sześc. na osobę rocznie. Zwrócił jednak uwagę, że w ostatnich latach ten współczynnik malał nawet do 1,1 tys. m sześc.

Minister poinformował, że w tym roku na projekty tzw. małej retencji i melioracji przeznaczonych zostanie 400 mln zł. Pieniądze, jak wyjaśnił, trafią na budowę m.in. jazów, co przyczyni się do większego zatrzymywania wody w środowisku. Celem tych inwestycji jest m.in. łagodzenie suszy na obszarach rolnych.

Zgodnie z prawem, można bez pozwolenia na budowę tworzyć zbiorniki o pojemności do 1 tys. m sześc. Uruchomiony zostanie też program budowy indywidulanych studni głębinowych - dodał.

Prezes Wód Polskich Przemysław Daca podkreślił, że na poprawę retencji wody w tym roku trafi osiem razy więcej środków niż w ostatnich latach. Dodał, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie prowadzi pilotaż (budżet 10 mln zł), w którym pieniądze trafią na małą retencję i meliorację. Wyjaśnił, że projekt zakłada modernizację 150 obiektów i budowę 500 nowych. mają one się przyczynić do zatrzymania wód odpływających z pól. Poinformował, że Wody Polskie zamierzają upowszechnić program w całej Polsce. Mogą się do niego zgłaszać spółdzielnie rolnicze, spółki wodne jak i sami rolnicy. Przygotowane są również zmiany administracyjne dotyczące zarządzania spółkami wodnymi.

Daca poinformował, że od wtorku na stronie internetowej programu "Stop suszy" będzie można sprawdzić wyniki prowadzonego na bieżąco monitoringu suszy w Polsce. prowadzony jest on wraz z IMGW.

Szef Wód Polskich przyznał, że po ostatnich deszczach sytuacja lekko się poprawiła. Chodzi o wilgotność wierzchniej warstwy gleby. Problem jest głębszy i to dosłownie, gdyż poniżej 27 cm - jak podkreślił Daca - mamy pogłębiającą się suszę.

Występuje kilka typów susz: atmosferyczna, rolnicza, hydrologiczna (dotyczy wód powierzchniowych) oraz hydrogeologiczna (dotyczy wód podziemnych). Pod koniec stycznia Wody Polskie informowały, że obserwowana jest bardzo intensywna susza atmosferyczna i rolnicza. Na złą sytuację - jak tłumaczyło przedsiębiorstwo - miały wpływ: brak opadów, bezśnieżna, sucha i ciepła zima. Według Wód Polskich, jeżeli sytuacja się nie poprawi, tzn. nie zacznie intensywnie padać, to susza występować będzie również na wiosnę.

Według Wód Polskich, mimo poprawy sytuacji na początku roku, aby odbudować zasoby wodne jakie spowodowała zeszłoroczna susza – mżawka powinna padać nieprzerwanie przez 60 dni.

Do przygotowania planu przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS) prezes Wód Polskich został zobligowany przepisami Prawa wodnego z 2017 roku. W ramach projektu "Stop suszy" opracowano metodykę przygotowania PPSS oraz przeprowadzono ankietyzację wśród 3,5 tys. podmiotów związanych z gospodarką wodną. Dokument wraz z planami gospodarowania wodami i zarządzania ryzykiem powodziowym ma przyczynić się do poprawy stanu gospodarki wodnej Polsce. Po skończonych konsultacjach (uwagi można przesyłać do 15 lutego br.) projekt PPSS zostanie poddany strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko. W 2020 roku ma zostać on wdrożony rozporządzeniem szefa resortu gospodarki morskiej.

W Polsce obecnie gromadzimy i przetrzymujemy przez dłuższy czas ok. 4 mld m sześc. wody, co stanowi ok. 6,5 proc. objętości średniorocznego odpływu rzecznego. Na całkowity odpływ rzeczny składa się woda dostarczana do koryta rzeki, m.in. w wyniku opadów czy topnienia śniegu. Zgodnie z planem podniesienia retencji ten współczynnik ma być dwukrotnie wyższy i wynieść ok. 15 proc. Inwestycje m.in. w duże i małe zbiorniki retencyjne mają kosztować w ciągu kilku lat 14 mld zł. Zbiorniki te mają być też wielofunkcyjne - chodzi o to, aby mogły przyjmować nadmiar wody w czasie powodzi i oddawać ją w razie suszy. (PAP)

autor: Michał Boroń