Jak wynika z komunikatu prokuratury, kontrwywiad - Państwowa Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS) - powinien ustalić, czy wszystkie agencje, ministerstwa i inne instytucje przeprowadziły należytą kontrolę transakcji prywatyzacyjnych i czy warunki ustalone przy podpisaniu umów zostały spełnione, a jeżeli nie – jakie działania podjęto. Konkretnie chodzi o zerwanie umów, kary, odszkodowania - sprecyzowano.

Rewizja ma objąć analizę audytów Izby Rozliczeniowej i działań podjętych po stwierdzeniu ewentualnych nieprawidłowości. W komunikacie nie wskazano zakresu czasowego, ze względu na to, że w przypadku wielu transakcji przewidziano konkretne terminy na spełnianie wskazanych warunków, po ich upływie transakcja staje się wiążąca. Z drugiej strony ustawodawstwo przewiduje przedawnienie.

Temat rewizji procesu prywatyzacji pojawia się nie po raz pierwszy. Za rządów premiera Iwana Kostowa (1997-2001), kiedy proces ten rozpoczął się na dużą skalę, przedstawiano szacunki, że objęte prywatyzacją aktywa są warte w przeliczeniu ok. 20 mld euro, a realne wpływy wniosły 3 mld euro. Szacunki te nie zostały oficjalne potwierdzone, chociaż według doniesień mediów wiele zakładów sprzedano za bezcen i wpływy rzeczywiście były znikome.

O „rabunkowej” prywatyzacji mówił Nikoła Fiłczew, prokurator generalny w latach 1999-2006, lecz prokuratura nie podjęła wówczas konkretnych działań. W 2016 r. premier Bojko Borisow zarządził sprawdzenie największych transakcji prywatyzacyjnych, a kontrwywiad, MSW i prokuratura opracowały odpowiedni raport, który jednak nigdy nie został publikowany i również nie doprowadził do podjęcia konkretnych działań.

Reklama

Rok później Emil Karanikołow, ówczesny szef rządowej Agencji Prywatyzacji, mającej kontrolować spełnienie warunków transakcji prywatyzacyjnych, powiedział, że sprawdzane są „najdroższe i najgłośniejsze” transakcje, lecz i w tym przypadku wyników rewizji nie ogłoszono. Karanikołow, obecnie minister gospodarki, ogłosił, że zamierza zaproponować zmiany ustawodawcze, znoszące przedawnienie za przestępstwa związane z prywatyzacją w latach 1992-2017, lecz do tego nie doszło.

W środę w parlamencie przedstawiciele wszystkich klubów poselskich z wyjątkiem partii tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód, zaaprobowali inicjatywę prokuratora generalnego.

Liderzy dwóch największych central związkowych, Płamen Dimitrow i Dimitar Manołow, sceptycznie odnieśli się do kolejnej inicjatywy w sprawie prywatyzacji. Podkreślili, że większość sprywatyzowanych przedsiębiorstw upadła i nawet jeżeli stwierdzi się, że ich sprywatyzowanie odbyło się w sposób niezgodny z przepisami, to nic to nie da.

„Największe przedsiębiorstwo w kraju, podsofijska huta Kremikowcy zatrudniająca kilka tysięcy osób, nie istnieje i nic jej nie przywróci” – powiedział Manołow.

>>> Czytaj też: Coraz mniej państwa w gospodarce. Jesteśmy pod tym względem w unijnym ogonie