Jak tanio chciałbyś płacić za gaz ziemny? Czy zero to wystarczająco mało? Ok, a co powiesz, jeśli zapłacimy ci za to, żebyś zabrał go od nas? - pyta w felietonie dla Bloomberga David Fickling.

To właśnie dzieje się w centrum amerykańskiego obszaru łupkowego – jest to symptom nadmiaru, który może przekształcić rynki energetyczne z całego świata w nadchodzących latach.

Ceny gazu w regionie Waha w basenie permskim na zachodnim Teksasie spadły w tym tygodniu do minus 26,8 centów za milion brytyjskich jednostek cieplnych. Podążają zdecydowanie w ujemnym kierunku – powiedział redakcji Bloomberg News jeden z brokerów towarowych OTC Global Holdings ˗ ponieważ brak przepustowości rurociągów zmusza producentów do przepychania się o miejsce w kolejce.

Sprzedaż surowców po ujemnych cenach nie jest tak szalona, jak się wydaje. W rzeczywistości jest to stosunkowo często występujące zjawisko. Olej opałowy – brejowata frakcja ropy naftowej wykorzystywana w kotłach na statkach, w budynkach i elektrowniach ˗ rzadko osiągała w przeszłości dodatnie rafineryjne marże. Celem producentów jest zamiast tego zarabianie na benzynie i oleju napędowym, traktują więc olej opałowy jako produkt odpadowy, na którego sprzedaży mogą zarobić kilka dodatkowych dolarów.

Taki sam status ma aktualnie w USA gaz ziemny. Coraz większa jego część jest wytwarzana jako produkt uboczny wydobycia ropy z łupków, gdyż operatorzy nie dbają o cenę gazu, dopóki uzyskują dodatnią marżę z produkcji ropy.

Reklama

Dzienna produkcja tzw. gazu towarzyszącego wzrosła od 2006 do 2018 roku prawie czterokrotnie z 4,3 do 15 miliardów stóp sześciennych (według danych Energy Information Administration), co stanowi około 37 proc. produkcji gazu łupkowego i 12 proc. całkowitej produkcji gazu w USA.

Dzięki temu, że super tani gaz zaspokaja pierwszą falę popytu, cena przy której równoważy się podaż z popytem obniża się., wartość wskaźnika Henry Hub U.S. spadła o ponad jedną trzecią, w dużej mierze z powodu bardzo łagodnej zimy, ze zwyczajowo szczytowej wartości z początku listopada zeszłego roku, osiągając w tym tygodniu najniższy poziom od 2016 roku.

Chociaż występowanie tego efektu miało jeszcze kilka lat temu lokalny charakter, to zmienia się to wraz z rozwojem globalnego rynku skroplonego gazu. Ceny gazu na różnych obszarach były od dawna powiązane ze sobą w niewielkim stopniu, ale sytuacja ta zmienia się. Jednolita globalna cena jest ustalana w coraz większej mierze przez eksportową cenę gazu z USA powiększoną o koszty transportu surowca oraz jego konwersji z i do postaci LNG.

Może to podważyć znaczną część z wieloletnich założeń na temat tego rynku. To głównie Azja opierała się odejściu od elektrowni opalanych węglem w kierunku gazowych. Właśnie ta zmiana wraz z gwałtownym rozwojem energii odnawialnej doprowadziły do rozwoju gwałtownego procesu zamykania kopalni węgla w USA i Europie.

Bez znaczących krajowych rezerw gazu w tych regionach, ceny w Azji nie byłyby po prostu wystarczająco konkurencyjne. Z wyjątkiem krótkich letnich okresów, w których zapotrzebowanie na gaz jest niskie, wskaźnik cen gazu Japan-Korea Marker wyceniał historycznie surowiec dwukrotnie wyżej, niż cenę zakupu węgla w chińskim porcie Qinhuangdao o analogicznej wartości opałowej.

Zmieniło się to tak gwałtownie w ostatnich miesiącach, że nawet importowany gaz jest teraz tańszy od węgla (w ujęciu wartości opałowej tych surowców). Jeśli weźmiemy po uwagę, że większość elektrowni gazowych produkuje energię efektywniej od węglowych, to różnica pomiędzy surowcami będzie jeszcze wyraźniejsza. Wszyscy dostawcy energii, którzy oczekują utrzymania się obecnych niskich cen gazu, powinni intensywnie poszukiwać możliwości przejścia ze stałego do gazowego węgla we wszystkich elektrowniach, które nie mogą być zasilane odnawialnymi źródłami.

Jest dobry powód by sądzić, że występująca obecnie na rynku gazu nadwyżka nie zaniknie. Popyt na ten surowiec z Chin, czyli głównego kupca gazu w Azji, może kurczyć się. Spadające zapotrzebowanie w tamtejszym przemyśle i przejście w centralnym ogrzewaniu z węgla na elektryczność, a nie gaz, zmniejszą popyt ˗ napisali w zeszłym miesiącu analitycy Morgan Stanley. Ich zdaniem ceny w Europie i Azji spadną prawdopodobnie poniżej 3 dol. za milion brytyjskich jednostek cieplnych, zbliżając się do północnoamerykańskich poziomów.

Jeśli dodamy do tego wpływ koronawirusa i szacunki firmy Wood Mackenzie, to popyt w tym roku wyniesie w tym Chinach pomiędzy 316 a 324 mld metrów sześciennych, czyli o 19 proc. mniej, niż szacowało Chinese National Energy Administration (350-390 mld).

LNG weźmie mniejszą część tego kurczącego się rynku w związku z rosnącą chińską produkcją gazu oraz importem z Rosji 38 mld metrów sześciennych surowca przez uruchomiony w grudniu gazociąg Power of Siberia.

Warunki te powinny skłonić producentów do spowolnienia, ale nawet jeśli tak się w ogóle stanie, to jak dotąd jest zupełnie przeciwnie. W 2019 roku zlecono eksport 71 milionów ton gazu LNG, co przełożyło się na eksport na rynku globalnym 97 mld metrów sześciennych surowca – wynika z danych Morgan Stanley.

Tempo to z pewnością się zmniejszy, a realizacja projektów takich jak P’nyang Exxon Mobil wydaje się być coraz mniej prawdopodobna. Czy powinniśmy postrzegać jako sukces ograniczenie stosowania tzw. pochodni, czyli praktyki spalania w powietrzu i marnotrawienia gazu pochodzącego z pól naftowych? To kolejne 140 mld metrów sześciennych surowca, który mógłby zwiększyć podaż, a jest obecnie odprowadzany do atmosfery.

Przez ostatnią dekadę przez zachodnią półkulę przetoczyły się bardzo niskie ceny gazu i energii z wiatru oraz słonecznej. Jak dotąd tylko OZE wywarły duży wpływ na azjatyckie rynki. Zbliża się nowa powódź gazu, więc również ta tama może wkrótce pęknąć.

>>> Polecamy: Dachówki solarne to kolejny hit Tesli? Musk planuje ekspansję w Europie i Chinach