"Relacje USA i Europy zmieniają się na naszych oczach i nie w tym kierunku, w jakim chcieliby tego Europejczycy" - ocenia w komentarzu na łamach dziennika "Kommiersant" znany ekspert spraw międzynarodowych, szef moskiewskiego ośrodka Carnegie Dmitrij Trenin.

Zdaniem politologa "Amerykanie, czując rosnącą konkurencję ze strony Chin, Rosji i innych państw, zmieniają reguły gry w ramach Zachodu" i w przywództwie Waszyngtonu na Zachodzie silniejszy staje się element nacisku. "Parafrazując znany cytat Johna Kennedy'ego można powiedzieć, że Waszyngton mówi swym sojusznikiem: nie pytajcie, co USA mogą zrobić dla was, bądźcie gotowi zrobić dla USA to, o co was poprosimy" - pisze Trenin.

Uważa on, że europejscy sojusznicy USA "nie są gotowi do samodzielnej roli". Jako przykład Trenin podaje relacje z Iranem, w których państwa europejskie "liczyły od dawna na zajęcie roli światowego pośrednika". Wielka Brytania, Niemcy i Francja "wbrew własnej woli", pod wpływem "silnych nacisków dyplomatycznych" Waszyngtonu, uruchomiły mechanizm wznowienia sankcji wobec Teheranu - zauważa ekspert.

"Doświadczenie irańskie sprawia, że mało prawdopodobna jest realizacja idei francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona o przekształceniu Unii Europejskiej w samodzielnego gracza geopolitycznego, który mógłby - w szczególności - prowadzić dialog strategiczny z Rosją" - wskazuje Trenin. Z oceny tej wyciąga wniosek, że "nie znaczy to, iż rozmawianie z Paryżem nie ma dla Moskwy sensu: rozmawiać można, ale nie należy liczyć w dającej się przewidzieć przyszłości na znaczne osłabienie sankcji europejskich i na odrębny dialog z Europą w kwestiach bezpieczeństwa". Przy czym - jak zastrzega Trenin - wśród samych państw europejskich postawy wobec Rosji są sprzeczne.

Reklama

"Świata bez Zachodu" nie będzie; USA choć nie są już światowym hegemonem, "na długo pozostaną najpotężniejszym państwem" - podsumowuje politolog. Europa zaś jego zdaniem nie jest w stanie odgrywać samodzielnej roli i "musi podążać za starszym sojusznikiem tam, gdzie nie bardzo ma ochotę". W tych warunkach Rosji nadal "nie będzie łatwo" w relacjach z obszarem euroatlantyckim - uważa Trenin. Jak konkluduje, "głównym zasobem" Moskwy w stosunkach międzynarodowych staje się "uruchomienie modelu rozwoju wewnętrznego".

Rządowa "Rossijskaja Gazieta" analizując tezę konferencji w Monachium o świecie, który staje się "mniej zachodni", ocenia, że uczestnicy spotkania nie zrozumieli tej "prowokacyjnej idei". Większość z nich bowiem "nie odczuwała niepokoju w kwestii przyszłości Starego Świata". "Silny amerykański desant, który przybył na konferencję w Monachium, nie miał wątpliwości na temat tego, gdzie i za kim powinna podążać Europa" - ocenia dziennik.

"Uczestnicy konferencji monachijskiej nie znaleźli w sobie odwagi, by publicznie wymienić państwo, które osłabia stabilność globalną i pod pretekstem związków sojuszniczych wciąga Stary Świat w konflikty obce jego interesom" - twierdzi "Rossijskaja Gazieta". Zdaniem dziennika zachodzi dziś proces "barbaryzacji relacji międzynarodowych pod pretekstem obrony wartości zachodnich" i proces ten "stał się z inicjatywy USA, normą polityki światowej".

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)