"Głosowanie to nie tylko rewolucyjna i państwowa odpowiedzialność, ale obowiązek religijny" - napisał Chamenei na swoim koncie na Twitterze.

"Ameryce nie uda się stworzyć podziałów między władzami a Irańczykami (...) wysoka frekwencja pokaże naszą jedność z wrogami" - zaznaczył Chamenei, uważany za człowieka nr 1 w Islamskiej Republice Iranu.

Rada Strażników Konstytucji, 12-osobowy organ sprawujący kontrolę nad wyborami i weryfikujący kandydatów, wykluczyła 6 850 umiarkowanych i konserwatywnych kandydatów na rzecz tak zwanych twardogłowych spośród 14 tysięcy osób, którzy w grudniu zgłosili się do startu w wyborach - podaje agencja Reutera.

Mniej więcej jednej trzeciej deputowanych zakazano ponownego kandydowania.

Reklama

Chamenei - będący największym autorytetem w złożonym systemie irańskiej teokracji - poparł Radę Strażników Konstytucji, mówiąc, że w kolejnej kadencji nie ma miejsca dla tych, którzy boją się wypowiadać przeciwko zagranicznym wrogom.

"Wybory udaremnią złe intencje Amerykanów (...) w głosowaniu tym chodzi o prestiż Islamskiej Republiki Iranu" - zaznaczył Chamenei, cytowany przez państwową telewizję.

Wzrost napięć na linii Iran-USA nastąpił po wycofaniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa jego kraju z porozumienia nuklearnego Teheranu ze światowymi mocarstwami (USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja i Niemcy) z 2015 roku oraz ponownym nałożeniu sankcji na Iran, które mocno uderzyły w gospodarkę tego kraju.

W odwecie Iran stopniowo wycofywał swoje zobowiązania wynikające z umowy. Teheran twierdzi, że jego kroki są odwracalne, jeśli europejscy sygnatariusze umowy spełnią obietnice ochrony irańskiej gospodarki przed sankcjami USA. "Potrzebujemy silnego parlamentu, aby udaremnić spiski naszych wrogów" - powiedział Chamenei. (PAP)