Podczas poniedziałkowego briefingu w Białymstoku Tusk stwierdził, że bardzo trudno jest nie zauważyć, jak daleko posunęła się degrengolada ludzi władzy w Polsce. "Coraz częściej mam kłopot, jak nazywać te rzeczy, zarówno jak jestem w kraju, jak i za granicą. Jak wytłumaczyć to, że szefem NIK - a więc w każdym państwie europejskim i na całym świecie miejscu, gdzie zaufanie, czystość, transparencja są kluczowe - został ktoś, kogo chce się aresztować, kontrolować i chcą to zrobić ci, którzy go wybrali" - podkreślił były premier.

Tusk przywołał także niedawny atak podsądnego na sędzię w sądzie w Rybniku. "Poziom kontrowersji osiągnął pułap nieznany i w naszej historii najnowszej, ale też poza granicami Polski. To jest dla reputacji Polski naprawdę rujnujące" - zauważył.

"Jeżeli dzisiaj ludzie na całym świecie łapią się za głowę i zastanawiają się, co się tutaj u nas dzieje, to są ludzie, którzy nie myślą źle o Polsce i o Polakach, tylko dokładnie odwrotnie" - tłumaczył Tusk. Dodał, że osoby te nie są w stanie pojąć, jak to jest możliwe, że w Polsce będącej symbolem sukcesu europejskiego, "jakaś grupa ludzi dostała władzę i robi rzeczy nie do zrozumienia". "To przekracza wyobrażenie nawet polityków w takich krajach, które nie są wzorem demokracji, czy wysokich standardów" - mówił Tusk.

"Odór przestępstwa, gangu i mafii, który unosi się każdego dnia nad instytucjami państwowymi w Polsce wymaga absolutnej jednoznaczności jeśli chodzi o rządy prawa w Polsce" - mówił Tusk. Jak oświadczył, życzyłby sobie, aby wszyscy kandydaci na prezydenta - jak marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska, która jego zdaniem jako jedyna była w tej kwestii jednoznaczna i zdecydowana - przyznali, że "nie ma mowy o szukaniu kompromisu z tymi, co łamią konstytucję".

Reklama

Tusk zwrócił się także z prośbą do wszystkich kandydatów na prezydenta, by w tej sprawie "nie zostawiali złudzeń, miejsca na żadne interpretacje, tylko byli absolutnie jednoznaczni". (PAP)

autorki: Aleksandra Rebelińska, Sylwia Wieczeryńska