Nowy brytyjski minister finansów Rishi Sunak, aby dotrzymać obietnice złożone przez konserwatystów podczas kampanii wyborczej, będzie musiał albo podnieść podatki, albo zrezygnować z rządowych planów zrównoważenia budżetu - ostrzegł w środę Instytut Studiów Fiskalnych (IFS).

Sunak, który objął stanowisko przed niespełna dwoma tygodniami po niespodziewanej rezygnacji Sajida Javida, ma 11 marca przedstawić projekt budżetu na nowy rok finansowy, zaczynający się w Wielkiej Brytanii w kwietniu.

Nowy szef resortu finansów znajduje się pod presją, by zwiększyć wydatki budżetowe, zwłaszcza na publiczną służbę zdrowia, opiekę socjalną, szkoły i policję, co zostało obiecane w kampanii wyborczej, a ponadto już po niej rząd zapowiedział duże inwestycje w infrastrukturę. Z drugiej strony obowiązują go cele fiskalne, które zakładają zrównoważenie budżetu do 2022 roku.

IFS, niezależny think tank zajmujący się sprawami gospodarczymi, ostrzega, że pogodzenie tego nie będzie możliwe bez podniesienia podatków, a także że poluzowanie lub porzucenie reguły wydatkowej, która została zapisana w ostatnim programie wyborczym konserwatystów, podważy wiarygodność wszelkich celów fiskalnych rządu.

Jednak w programie wyborczym konserwatystów znalazła się też obietnica, że nie podniosą oni podatku od dochodów, VAT ani składek na ubezpieczenie społeczne.

Reklama

Jak wskazuje IFS, nawet przy dotychczasowych planach wydatków, deficyt w przyszłym roku finansowym może sięgnąć 63 miliardów funtów, co byłoby o 23 miliardy więcej niż przewidywała ostatnia prognoza, zatem już bez zwiększenia wydatków zrównoważenie budżetu do 2022 roku stanęłoby pod znakiem zapytania. Natomiast dodatkowe obiecane w wyborach wydatki spowodują, że może się to nie udać nawet do końca kadencji parlamentu, czyli do grudnia 2024 roku.

Poluzowanie bądź porzucenie reguły wydatkowej spowoduje, że deficyt znajdzie się w trendzie wzrostowym, co w dłuższej perspektywie jest nie do utrzymania - ostrzega IFS.

Think tank sugeruje, że sposobem na zwiększenie przychodów mogłoby być uwolnienie zamrożonej obecnie akcyzy na paliwo, zniesienie przyznanej przedsiębiorcom ulgi podatkowej od dochodów kapitałowych oraz podniesienie podatków lokalnych dla tych, którzy mieszkają w droższych nieruchomościach.

Wszystkie te sposoby są jednak trudne politycznie, bo uderzyłyby albo w dotychczasowych, albo - co dotyczy zwłaszcza akcyzy na paliwo - w nowych wyborców Partii Konserwatywnej.

Tymczasem Javid występując w środę w Izbie Gmin ostrzegł rząd, aby nie rezygnował z dyscypliny fiskalnej. Zadeklarował pełne poparcie dla premiera Borisa Johnsona oraz swojego następcy, ale podkreślił, że Sunak musi mieć możliwość wykonywania pracy bez obaw i nacisków.

Javid odniósł się też do własnej rezygnacji. Podkreślił, że próba zmuszenia go do usunięcia doradców, co było faktycznym podporządkowaniem ministerstwa finansów urzędowi premiera, była sprzeczna z interesem narodowym, gdyż konfrontowanie różnych poglądów jest niezbędne dla właściwego funkcjonowania rządu.

>>> Czytaj też: Tim Marshall: XXI wiek będzie sukcesem Polski - politycznym i gospodarczym