Dziś na rynkach walutowych istotna jest tylko kwestia epidemii COVID-19, a dokładniej jej gospodarcze konsekwencje. Inwestorzy redukują pozycje, uciekają od „ryzykownych" aktywów, w tym od złotego. W skrócie: panikują.

Zmienność cen w trakcie dnia jest olbrzymia i należy liczyć się, że taka sytuacja utrzyma się przez najbliższe tygodnie. Poza rynkiem walutowym i kluczowymi indeksami akcji, warto również śledzić notowania ropy.

Inwestorzy analizują statystyki dotyczące zarejestrowanych przypadków zachorowań COVID-19. Na tej podstawie szacują, jak bardzo i jak szybko wirus może się rozprzestrzenić, zanim udokumentowane będzie skuteczne leczenie, powodujące, że pacjenci przechodziliby chorobę łagodniej. Według optymistów, ma to nastąpić szybciej niż opracowanie skutecznej szczepionki, spodziewane w drugiej połowie roku.

W ciągu ostatniego tygodnia inwestorzy całkowicie zmienili front. Przez dłuższy czas dominowało podejście, że sytuacja się uspokoi i w drugim kwartale konsumpcja mocne odbije w górę i niemal całkiem zrekompensuje straty z pierwszego kwartału. W momencie, gdy epidemia rozlała się na nowe kraje, inwestorzy (słusznie) skapitulowali. Bardziej obawiają się oni paniki społeczeństwa i jej gospodarczych skutków, niż wpływu wirusa na zdrowie konsumentów.

Ten nie jest istotny, choć o wirusie cały czas niewiele wiadomo. Media uparcie przypominają o udziale przypadków śmiertelnych na poziomie znacznie powyżej 2%. Teraz jest to już 3,4% - 2804 przypadków śmiertelnych na 82170 potwierdzonych. Warto jednak zwrócić uwagę na trafną argumentację jednego z polskich wirusologów, który sugeruje śledzić statystyki dotyczące statku wycieczkowego Diamond Princess. Na razie na 705 potwierdzonych przypadków koronawirusa zmarły tam 4 osoby, co oznacza śmiertelność na poziomie ok. 0,5%. Jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie kompleksowo została przebadana duża grupa ludzi. Kluczowe jest to, że statystyki te nie są wadliwe, tak jak wszystkie inne, gdzie przypadki bezobjawowego lub bardzo lekkiego przechodzenia choroby nie są notowane.

Reklama

Dzisiaj na rynkach walutowych inwestorzy zwracają też uwagę na ceny ropy. Te spadają poniżej 50 dolarów za baryłkę ropy WTI. Jest to o tyle ważne, że istotnie zmniejszy presję inflacyjną, co da więcej „oddechu" bankom centralnym rozważającym stymulowanie gospodarki, np. za pomocą cięcia stóp procentowych. Jednocześnie tania ropa utrudni sytuację budżetową dla wielu krajów Bliskiego Wschodu.

Indeks złotego wygląda słabo i trend spadkowy trwa w najlepsze. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że o ile WIG i WIG20 runęły przez kluczowe wsparcia, tak indeks złotego utrzymuje się jeszcze powyżej dna z ubiegłego roku. Obserwując dziś notowania walut (i innych aktywów), warto pamiętać, że krótkoterminowe poziomy wsparcia i oporu mogą być bardzo łatwo przełamywane z uwagi na paniczne reakcje inwestorów. Kurs USD/PLN jest w zawieszeniu pomiędzy wsparciem 3,925 a oporem 4,025. Dla EUR/USD taki zakres to 4,3 – 4,33. GBP/PLN cały czas konsoliduje się pod oporem, a spekulanci mają nadzieję na wybicie powyżej 5,15 i wejście w trwały trend wzrostowy. Kurs CHF/PLN może pozostać w hossie, jeżeli uda mu się utrzymać dłużej powyżej 4,05.

Dzisiaj poznamy kilka ważnych publikacji makroekonomicznych. Będą to wskaźniki nastrojów w gospodarce i zaufania konsumentów w UE, a w USA zamówienia na dobra trwałe, wstępne dane PKB i wnioski o tygodniowe zasiłki dla bezrobotnych. Trzeba jednak pamiętać, że optyka inwestorów jest teraz taka, że liczy się przyszłość, na którą wpływ ma tylko koronawirus, a wymienione dane pokazują już historyczne trendy, z innej rzeczywistości.

>>> Czyta też: Nowy wiek chorób zakaźnych. W najbliższych latach możemy obawiać się częstych epidemii

Autor: Łukasz Wardyn, dyrektor - Europa Wschodnia, CMC Markets