Francuskie media zastanawiają się w piątek, jak rozprzestrzenianie się koronawirusa może wpłynąć na światową gospodarkę. „Panika na rynkach finansowych od początku tygodnia grozi przełożeniem się kryzysu na realną gospodarkę” – pisze dziennik „Le Figaro”.

Wstrzymana produkcja w fabrykach, puste samoloty, hotele, muzea, bary, kina i teatry oraz miliardy dolarów, które wyparowują od początku tygodnia ze światowych giełd to zjawiska, które opisuje prasa.

Francuski indeks największych spółek CAC 40 stracił w piątek rano ponad 4 proc., ale w ciągu kilku godzin zaczął odrabiać straty.

Wśród najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa analitycy we Francji wymieniają producentów sprzętu telekomunikacyjnego, komputerowego i ich poddostawców, sektor motoryzacyjny i tekstylny, linie lotnicze oraz eksporterów produktów rolnych do Chin z uwagi na perturbacje w transporcie i blokowanie chińskich portów.

Sytuację sektora turystycznego eksperci określają jako poważną z uwagi na ograniczenie liczby turystów podróżujących z i do krajów azjatyckich, a także do Francji.

Reklama

Francuskie firmy, m.in. producent sprzętu AGD, SEB, szacuje stratę przychodów w pierwszym kwartale roku na 250 mln euro z powodu przestojów produkcyjnych w siedmiu chińskich fabrykach.

Linie lotnicze Air France nie wykluczają cięcia wydatków. W liście skierowanym do menedżerów Air France, o którym poinformował dziennik ekonomiczny „Les Echos”, dyrektor finansowy linii Steven Zaat zaleca ograniczanie wydatków personelu na podróże służbowe, eventy, kampanie promocyjne i marketingowe niezwiązane ze stymulowaniem krótkoterminowej sprzedaży. Zachęca wszystkie działy do obniżenia kosztów operacyjnych do minimum. Przewoźnik wstępnie szacuje straty na około 200 mln euro.

Francuscy analitycy porównują zawirowania związane z epidemią do globalnego kryzysu finansowego z lat 2008-2009. „Globalna gospodarka ucierpi. Ale mamy do czynienia z chwilowym szokiem, skompensowanym przez masowe interwencje rządu chińskiego, które spowodują mechaniczne odbicie w drugim kwartale (…). Nie przypomina to kryzysu finansowego z 2008 roku - uważa Jean-Francois Robin, dyrektor ds. badań w banku inwestycyjnym Natixis, cytowany przez „Le Figaro”.

Zamiast niekończącego się globalnego kryzysu zdrowotnego „istnieje ryzyko ponownego pojawienia się nowych ognisk koronawirusa w kilku miejscach na świecie, co spowodowałoby przerwy w łańcuchu produkcyjnym na znacznie dłuższy czas” - obawia się natomiast Stephane Deo, ekonomista we francuskim Banku Pocztowym cytowany przez ten dziennik.

Rządy i banki zastanawiają się nad zastosowaniem środków, które mogłyby złagodzić szok w gospodarkach krajów dotkniętych koronawirusem. Komitet Polityki Pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego ma się spotkać m.in. w tej sprawie za dwa tygodnie.

>>> Czytaj też: Polska firma ma testy diagnostyczne na koronawirusa. Inwestorzy rzucili się na akcje spółki