Białoruś będzie nadal kupować ropę od Rosji, ale nie będzie co roku 31 grudnia na kolanach prosić o ten surowiec – oświadczył we wtorek białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka. Zapowiedział, że Mińsk będzie kontynuował dywersyfikację dostaw.

„Będziemy (kupować ropę z Rosji - PAP). Dlatego, że ta ropa, jej wydobycie i transport (w czasach ZSRR – PAP) były tworzone także rękami Białorusinów. I logistyka (tych dostaw) jest najwygodniejsza” – oświadczył podczas narady z rządem, poświęconej zakupom i dostawom surowca.

„Nie będziemy oczywiście co roku 31 grudnia na kolanach modlić się o tę ropę” – dodał, odnosząc się do kolejnego kryzysu naftowego na linii Mińsk-Moskwa, w efekcie którego Białoruś nie ma jak dotąd zapewnionych dostaw na bieżący rok.

„Kiedy zniknie monopol, łatwiej będzie porozumiewać się w sprawie cen” – oświadczył Łukaszenka.

Dlatego - jak zapewnił - Białoruś, dotychczas kupująca cały surowiec od Rosji, będzie kontynuowała plan dywersyfikacji dostaw ropy.

Reklama

„Rynek jest, ale potrzebna jest logistyka. Mówiłem już, że około 40 proc., może 50 proc., będziemy nadal kupować w Rosji. A po 30 proc. możemy kupować przez porty bałtyckie i przez Odessę” – powiedział Łukaszenka.

Jego zdaniem Białoruś „niesłusznie skoncentrowała się na kilku dostawcach i nie ma alternatywnych źródeł surowca”. „Ropa to nie jest towar monopolowy i chętnych do współpracy jest dość nawet w samej Rosji” – dodał.

Białoruś i Rosja od 1 stycznia nie mają podpisanych kontraktów na dostawy surowca dla Mińska. Moskwa nie zgodziła się na zniżki dla Mińska, a dotychczasowi dostawcy – duże rosyjskie firmy - żądają dodatkowej premii za każdą tonę ropy.

Mińsk umawia się na niewielkie dostawy z pomniejszymi eksporterami z Rosji. Poszukuje też alternatywnych kierunków dostaw, m.in. przez porty w krajach bałtyckich i przez Ukrainę. Prowadzi także rozmowy z polskim PERN o możliwym przesyle ropy przez Polskę rewersem przez rurociąg Przyjaźń.

Dwie białoruskie rafinerie naftowe działają przy ograniczonych mocach z powodu braku odpowiedniej ilości surowca.

„Warunki dostaw ropy w formie ultimatum są łączone z innymi problemami, które chce załatwić kraj-dostawca” – wskazał Łukaszenka.

„Niektóre państwa zrozumiały, że przy pomocy kurka na rurze z ropą znacznie łatwiej załatwia im się swoje sprawy. Nie myślcie, że to aluzja tylko do Rosji – to norma dla krajów, które od Boga dostały takie szczęście. Niestety, niezależnie od zobowiązań wzajemnych, ta praktyka jest stosowana także wobec Białorusi” – ocenił.

W efekcie, jak wskazał, Białoruś co miesiąc otrzymuje o 1 mln ton ropy za mało. Według niego to nie tylko wina „przykręcania kurka” przez dostawcę, ale także tego, że Mińsk wcześniej nie myślał o dywersyfikacji źródeł i dostaw surowca.

„Trzeba w końcu zaakceptować to, że w sprawach energetycznych należy liczyć tylko na siebie, zaś najbliższy partner będzie w krytycznym momencie kierować się wyłącznie logiką własnego interesu” – skonstatował.

>>> Czytaj też: Wysoki rachunek za obronę polskiego węgla w Ostrołęce. Co dalej z inwestycją?