Jeśli do kwietnia epidemia nie wygaśnie, to tegoroczny wzrost PKB w Chinach będzie najwolniejszy od 1990 r. Wpłynie to negatywnie na globalny wzrost, gdyż chińska gospodarka jest obecnie ponad czterokrotnie większa niż w czasie epidemii SARS i znacznie ważniejsza jako centralny węzeł w łańcuchach dostaw.

Globalizacja doprowadziła do współzależności krajów i gospodarek. Wielkie korporacje polegają na centrach produkcyjnych znajdujących się w odległych miejscach. To pozwala minimalizować koszty, zwiększać zyski, a korzystają zarówno mieszkańcy krajów bogatych, jak i tych, które dopiero chcą się wzbogacić.

Gdy jednak globalny łańcuch dostaw zostaje przerwany, uderza to we wszystkie gospodarki. Europa i Stany Zjednoczone już odczuwają skutki epidemii koronawirusa w Chinach.

Chińska gospodarka stoi

Dane makroekonomiczne podawane są z opóźnieniem, a statystyki chińskie budzą wątpliwości wielu ekonomistów. Ale na podstawie punktowych obserwacji można się zorientować, że chińska gospodarka przestała rosnąć.

Reklama

Powodem są narastające od lat problemy strukturalne, takie jak nadmierne moce produkcyjne, finansowane rosnącym zadłużeniem chińskich firm, a teraz epidemia koronawirusa, która wybuchła w 11-milionowym Wuhanie, od kilku tygodni paraliżuje Chiny.

Według danych zebranych przez bank Morgan Stanley, po zakończeniu chińskiego Nowego Roku (przypadał w dniach od 25 do 27 stycznia) ruch pasażerski spadł o 85 proc. w porównaniu z okresem poświątecznym w 2019 r. W połowie tygodnia dzienne zużycie węgla w sześciu dużych grupach energetycznych spadło o 43 proc. w porównaniu z 2019 r., co oznacza, że fabryki nie zareagowały na polecenia prezydenta Xi Jinpinga, który nakazał uruchomienie linii produkcyjnych.

Zapotrzebowanie na energię elektryczną utrzymuje się znacznie poniżej zwykłych poziomów. Przerób ropy naftowej w rafineriach w prowincji Shandong jest na poziomie najniższym od 2015 r.

>>> Czytaj też: Ustawa o stanie gorączkowym: Rząd zbroi się na uderzenie koronawirusa

Produkcja stali jest najniższa od pięciu lat. Poziom zanieczyszczenia powietrza dwutlenkiem azotu (NO2) spadł o 36 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r. NO2 to szkodliwy dla organizmu gaz, który emitują samochody spalinowe. Przeloty krajowe zostały zredukowane o 70 proc. w porównaniu ze styczniem. Emisja CO2 spadła o jedną czwartą.

Wskaźniki punktowe monitoruje też japoński bank Nomura. Według jego danych miesięczne godziny pracy maszyn budowlanych firmy Komatsu spadły w styczniu w porównaniu z grudniem więcej niż o połowę.

Nomura monitoruje wskaźnik migracji Baidu w celu oszacowania odsetka osób, które wróciły do pracy po przerwie świątecznej. Szacuje, że do 19 lutego do dużych ośrodków miejskich powróciło 26,6 proc. z tych, którzy wyjechali na święta.

W sumie, w ciągu dwóch tygodni, po chińskim Nowym Roku, produkcja w kluczowych sektorach przemysłu chińskiego spadła o 15–40 proc.

Szybko rosnący od lat przemysł zatrudnia pracowników pochodzących z odległych, rolniczych prowincji. Tradycją jest, że wyjeżdżają na najważniejsze święto, jakim jest Nowy Rok, do domów. Teraz miliony pracowników zostały objęte ograniczeniami podróży, więc fabryki nie pracują.

Bloomberg szacuje, że w prowincjach wytwarzających prawie 70 proc. chińskiego PKB produkcja jest poważnie zakłócona. Prowincja Hubei, w której epidemia się zaczęła, jest fizycznie zablokowana.

Analitycy Australia and New Zealand Banking Group szacują, że w I kwartale 2020 r. wzrost gospodarczy w Chinach wyniesie 3,2 proc. – połowę tego, co w 2019 r. Inne szacunki mówią, że wzrost w I kwartale 2020 r. będzie jeszcze niższy, choć w kolejnych przyspieszy, jeśli uda się zahamować epidemię. Kłopot w tym, że nie można przewidzieć, kiedy fabryki i sieci logistyczne wznowią działalność, ponieważ wszystko zależy od ewolucji wirusa.

Rząd chiński zachęca firmy do emisji tanich obligacji (popularnie nazywa się je obligacjami antywirusowymi), by w ten sposób utrzymać płynność. Banki są zachęcane do zakupu obligacji, a organy regulacyjne upraszczają procedurę dopuszczenia papierów do obrotu. Według Huatai Securities „obligacje antywirusowe” wyemitowało ponad 25 chińskich korporacji, a łączna wartość emisji to 3,4 mld dolarów. To jeden z pomysłów rządu na zrealizowanie zaplanowanej na cały 2020 r. dynamiki PKB w wysokości 6 proc. Standard & Poor’s ocenia, że jeśli do kwietnia epidemia nie wygaśnie tegoroczny wzrost PKB w Chinach wyniesie 4,4 proc. i będzie najwolniejszy od 1990 r.

Chińska gospodarka jest obecnie ponad czterokrotnie większa niż w momencie wybuchu epidemii SARS w latach 2002 – 2003 i jest znacznie ważniejsza jako źródło popytu oraz jako centralny węzeł w wielu łańcuchach dostaw przemysłowych.

Chiny wytwarzają 28 proc. światowej produkcji przemysłowej, stanowią 13 proc. światowego eksportu i 11 proc. importu. Są drugim krajem otrzymującym bezpośrednie inwestycje zagraniczne i trzecim ich eksporterem. Są największym partnerem handlowym dla ponad 125 krajów. Chiński koronawirus ma więc ogromny wpływ na światową gospodarkę.

Globalny łańcuch Apple

Jedna z największych na świecie korporacji Apple Inc. wydała 17 lutego 2020 r. komunikat informujący, w jaki sposób epidemia koronawirusa wpływa na jej działalność. Ogłoszono, że cel, jakim była sprzedaż w I kwartale 2020 r. produktów wartości 63-67 mld dolarów, nie zostanie zrealizowany. W efekcie akcje Apple spadły o 2,6 proc. (to oznacza utratę 34 mld dol. wartości), co pociągnęło w dół także akcje innych amerykańskich spółek.

Apple konkuruje z innymi firmami komputerowymi nie tylko innowacjami i wzornictwem, ale też umiejętnością zarządzania największym na świecie globalnym łańcuchem dostaw. W raporcie opublikowanym w styczniu 2012 r. Apple po raz pierwszy ujawniło listę 156 swych dostawców, by oczyścić się z zarzutu, że współpracuje z firmami, łamiącymi podstawowe prawa pracownicze oraz pokazać jak dba o środowisko i klimat. W kolejnych latach publikowała raporty, na których lista dostawców się wydłużała.

Apple korzysta z komponentów ogólnie dostępnych z wielu źródeł, ale jej nowe produkty często wykorzystują niestandardowe komponenty dostępne tylko z jednego źródła. Przy rozpoczęciu nowej produkcji pojawiają się ograniczenia wynikające z niemożności zaspokojenia zapotrzebowania na niestandardowe komponenty do czasu, gdy dostawcy zwiększają swoje moce produkcyjne i wydajność. Jeżeli dostawa komponentów do nowego lub istniejącego produktu ulega opóźnieniu, może to mieć istotny negatywny wpływ na sytuację finansową i wyniki operacyjne Apple. Prawie wszystkie produkty sprzętowe firmy są wytwarzane przez partnerów outsourcingowych zlokalizowanych głównie w Azji. Montaż gotowych produktów odbywa się przede wszystkim w Chinach.

Jednym z najważniejszych partnerów Apple jest tajwańska spółka Hon Hai Precision Industry Co., Ltd., znana jako Foxconn. To największy na świecie dostawca komponentów elektronicznych. Odbiorcą są firmy amerykańskie, kanadyjskie, chińskie, japońskie. Foxcon wytwarza między innymi części do iPadów i iPhonów. Ma swoje zakłady produkcyjne w specjalnej strefie gospodarczej w Zhengzhou, ok. 500 km od Wuhanu oraz w Shenzhen w pobliżu Hongkongu. W sumie w Chinach zatrudnia ponad milion pracowników.

Po Nowym Roku do zakładów produkcyjnych Faxcon zgłosiło się tylko 10 proc. zatrudnionych. Według informacji z 20 lutego 2020 r., zakłady powoli wznawiają produkcję, ale dojście do poziomu sprzed wybuchu epidemii zajmie wiele tygodni.

Pogorszenie sprzedaży Apple wynika nie tylko z zatrzymania produkcji, ale też z mniejszego popytu. 15 proc. obrotów korporacja realizuje w Chinach, gdzie zamknięto 40 sklepów firmowych z iPhonami, a w tych, które pozostały czynne, ruch jest mały.

Wirus atakuje branżę technologiczną

Podobne problemy co Apple mają inne globalne firmy, których sieci dostaw obejmują Chiny. Według danych UNCTAD z Chin pochodzi ok. 30 proc. komponentów używanych na świecie do produkcji dóbr elektrycznych i elektronicznych. Firmy z Japonii i Hongkongu w ponad 60 proc. opierają się na komponentach z Chin, firmy amerykańskie w ponad 50 proc., firmy z Czech, Indii, Kanady, Meksyku w ponad 40 proc.

Według tajwańskiej firmy badającej globalne trendy rynkowe TrendForce, zakłócenia w łańcuchach dostaw spowodowane epidemią koronawirusa będą miały wpływ na przemysły stosujące zaawansowaną technologię.

Raport TrendForce z 17 lutego 2020 r. prognozuje, że produkcja smartfonów spadnie w tym kwartale o 12 proc. (rok do roku), co oznaczałoby, że będzie najniższa od pięciu lat. Łańcuch dostaw w przypadku smartfonów jest długi, dlatego zakłócenia w pracy w chińskich zakładach wpływają na globalnych producentów. Występują braki komponentów, takich jak moduły kamer.

Kilku dostawców światłowodów – Fiberhome, YOFC i Accelink – ma siedzibę właśnie w Wuhan. Ich udział w światowej produkcji wynosi 25 proc. Może to opóźnić wprowadzenie technologii 5G w Chinach, gdyż zużywa 2 razy więcej światłowodów niż 4G.

Produkcja konsoli do gier wideo już ucierpiała, ale następna generacja konsoli, która ma być wprowadzona w drugiej połowie roku, może wejść na rynek bez zakłóceń, o ile epidemia się nie przedłuży.

TrendForce oczekuje, że produkcja i sprzedaż smartwatchy, laptopów i inteligentnych głośników znacząco spadnie.

Chiny są ważnym producentem paneli słonecznych i części do nich. Produkcja została zakłócona przez epidemię. Zapasy komponentów tajwańskich wystarczą tylko do końca lutego. Dlatego projekty fotowoltaniczne, szczególnie w Europie, będą opóźnione.

Wybuch epidemii miał wpływ na zmniejszenie podaży i popytu samochodów w Chinach. Przerwy w pracy w chińskich fabrykach komponentów spowodowały niedobory materiałów dla zagranicznych producentów samochodów.

Dwie główne trudności, przed którymi stoją dostawcy na chińskim rynku motoryzacyjnym, to przerwy w pracy i niepewne terminy wznowienia pracy. Ale jeszcze większym problemem jest zmniejszony popyt. Ponieważ proces zakupu samochodu wymaga podróży i odwiedzenia dealera, zakłócenia w komunikacji w Chinach sprawiły, że sprzedaż samochodów w I kwartale 2020 r. na chińskim rynku spadnie o 25 – 30 proc.

Fiat Chrysler ostrzegł, że jeden z jego europejskich zakładów może zostać zmuszony do wstrzymania produkcji w ciągu dwóch tygodni z powodu braku komponentów produkowanych w Chinach.

Światowa gospodarka patrzy na Państwo Środka

„Zakłócenia łańcucha wartości i łańcucha dostaw wynikające z epidemii będą miały znacznie większy wpływ niż napięcia handlowe między Chinami i Stanami Zjednoczonymi” – twierdzi Huang Qifan, który w latach 90. XX w. zreformował finanse Szanghaju. – „Po przerwaniu łańcuchów dostaw niezwykle trudno jest je odbudować” – powiedział w wywiadzie prasowym.

Chiny są największym na świecie eksporterem, ale też drugim największym importerem. Importują szeroką gamę produktów, od surowców poprzez półprodukty, do suszarek do włosów i samochodów. Mają nadwyżkę handlową z większością krajów, ale w dwudziestce najważniejszych partnerów aż z ośmioma mają deficyt. Największy z Koreą Południową, Australią i Brazylią.

Jest oczywiste, że zakłócenia, spowodowane epidemią wpływają na globalną gospodarkę. Doskonale widać to na przykładzie rynku ropy naftowej. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że w I kwartale 2020 r. światowe zużycie ropy spadnie, a w całym roku wzrośnie najwolniej od 2011 r. Wpłynie to także na obniżkę cen ropy, które zaczęły spadać jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa. Ceny miedzi spadły od połowy stycznia o ponad 10 proc., ceny aluminium o 7 proc.

Jak podaje China Tourism Academy chińscy turyści wydali w 2018 r. za granicą 130 mld dolarów, o 13 proc. więcej niż w 2017 r. Podróże nasilały się w okresie chińskiego Nowego Roku. Ale w tym roku Chińczycy wydali o 73 proc. mniej niż przed rokiem, co dla branży hotelarskiej i turystycznej na całym świecie oznaczało duże straty. Największe poniosła Tajlandia, której branża turystyczna daje 20 proc. PKB, a chińscy turyści stanowią jedną czwartą wszystkich odwiedzających.

Kilkanaście krajów zakazało lotów do Chin, a Rosja czasowo zabroniła chińskim obywatelom wjazdu do Rosji na podstawie wiz turystycznych, studenckich lub służbowych. W ubiegłym roku wydała ponad 2,3 mln wiz dla obywateli Chin.

Chińscy studenci uczą się w dziesiątkach krajów, zostawiając tam miliardy dolarów. Część z nich nie wróci z ferii noworocznych i zaprzestanie uiszczać czesne, co będzie dużą stratą dla wielu uczelni.

Według szefowej MFW Kristaliny Georgievej wpływ epidemii w Chinach na światową gospodarkę będzie istotny, choć w najlepszym scenariuszu krótkotrwały. „Niepewność staje się nową normą” – napisała 19 lutego 2020 r. na swoim blogu. Georgieva ostrzegła, że sytuacja może się pogorszyć, z konsekwencjami dla innych krajów w miarę rozprzestrzeniania się skutków epidemii. „Długotrwała i poważniejsza epidemia doprowadziłaby do ostrzejszego i przedłużającego się spowolnienia wzrostu w Chinach. Jej globalny wpływ zostałby wzmocniony poprzez zakłócenia łańcucha dostaw i trwały spadek zaufania inwestorów, zwłaszcza jeśli epidemia rozprzestrzeni się poza Chiny”.

W swym raporcie przygotowanym dla grupy 20 ministrów finansów i prezesów banków centralnych, którzy spotkali się w Arabii Saudyjskiej 22 lutego 2020 r., Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł, że rośnie ryzyko dla globalnej gospodarki. MFW obniżył w styczniu swoją prognozę globalnego wzrostu do 3,3 proc., pomimo rozejmu w konflikcie handlowym między USA i Chinami.

>>> Czytaj też: Czeka nas obniżka prognoz gospodarczych przez koronawirusa? Ekonomiści zabrali głos

Autor: Witold Gadomski, dziennikarz ekonomiczny.