By zaspokoić wciąż rosnące globalne zapotrzebowanie, produkcja masek musi wzrosnąć o kolejne 40 proc. - uważa Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia. Specjaliści z WHO ostrzegają, że ograniczenia w obrocie środkami ochrony osobistej mogą znacząco utrudnić dostęp do m.in. maseczek biedniejszym państwom. W ten sposób będą one bardziej podatne na rozprzestrzenianie się koronawirusa.

>>> Czytaj również: WHO ostrzega: Groźba pandemii jest realna

Najbardziej odczuwalny będzie brak masek typu N95, które blokują 95 procent cząstek zawieszonych w powietrzu i chronią w ten sposób przed kontaktem z groźnym koronawirusem.

WHO wysłała część swoich kurczących się zapasów do 47 krajów - w tym Iranu, Kambodży i Ugandy.

Reklama

Pomimo apelu Tedros Korea Południowa, Niemcy i Rosja ogłosiły zakaz wywozu masek i innego sprzętu ochronnego. Dołączyły w ten sposób do takich państw jak Indie, Tajwan, Tajlandia czy Kazachstan, które wcześniej wprowadziły takie obostrzenia.

Według państwowych mediów Chiny przed epidemią wytwarzały 20 milionów sztuk masek, czyli połowę ówczesnej światowej produkcji. Od czasu wybuchu epidemii COVID-19 chińskie fabryki zwiększyły produkcję ponad pięciokrotnie, ale to wciąż za mało.

>>> Czytaj również: Rzecznik rządu: we wtorek rano posiedzenie rządowego zespołu zarządzania kryzysowego

Na rynkowe braki odpowiedziały również amerykańskie koncerny. DuPont, który produkuje maski i kombinezony ochronne noszone przez osoby udzielające pierwszej pomocy, oświadczył, że ostatnio zwiększył produkcję ponad trzykrotnie. Również 3M produkuje znacznie więcej poszukiwanych masek typu N95.

Według specjalistów braki środków ochrony osobistej prawdopodobnie nie ustąpią do lata. Obecny kryzys może spowodować zmiany w łańcuchu dostaw środków medycznych, a Chiny przestaną być ich głównym dostawcą.