"Otrzymaliśmy kanałami dyplomatycznymi informację, że prezydent USA nie przyjedzie" - powiedział Pieskow na briefingu dla dziennikarzy. Wyjaśnił, że Rosja na razie nie wie, na jakim szczeblu reprezentowane będą Stany Zjednoczone podczas uroczystości.

Przedstawiciel Kremla, pytany o sytuację związaną z rozprzestrzenieniem się koronawirusa, powiedział, że na razie przygotowania do obchodów 9 maja toczą się zgodnie z planem i nie ma w nich żadnych zmian. Rosja odwołała w związku z koronawirusem dwie duże imprezy gospodarcze, w tym międzynarodowe forum w Petersburgu, które miało odbyć się wczesnym latem.

Święto 9 maja, gdy w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa w II wojnie światowej, w tym roku z okazji 75. rocznicy będzie miało wyjątkowo uroczysty charakter. Spośród przywódców państw zachodnich do Moskwy ma przyjechać na uroczystości prezydent Francji Emmanuel Macron.

W wywiadzie dla agencji TASS, którego kolejny fragment opublikowano we wtorek, gospodarz Kremla powiedział, że jego zdaniem byłoby słuszne "w sensie moralnym", by na obchody przyjechali przywódcy państw, które wchodziły w skład koalicji antyhitlerowskiej. Zastrzegł jednak, że dla niego ich obecność nie jest sprawą zasadniczą, ponieważ "jest to nasze święto". "Czekamy i będziemy zadowoleni, jeśli przyjadą. Jeśli nie - to jest to ich wybór, jednak, jak mi się wydaje, byłoby to błędem również dla nich" - powiedział.

Reklama

Po dokonanej przez Rosję w 2014 r. aneksji Krymu zachodni przywódcy nie brali udziału w kulminacyjnym punkcie obchodów w Rosji, którym jest defilada wojskowa na moskiewskim Placu Czerwonym. W 2015 roku kanclerz Niemiec Angela Merkel gościła w Moskwie 10 maja, dzień po oficjalnych obchodach Dnia Zwycięstwa.

>>> Czytaj też: Putin: "Zrównywanie Hitlera i Stalina to brednie. Polska też dzieliła Czechosłowację"