Indeks Dow Jones Industrial stracił w poniedziałek ponad 2 tys. pkt. Również rynki w Europie i Azji doświadczyły głębokiej zapaści. Były to dla nich najgorsze tygodnie od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku.

Rozprzestrzenianie się koronawirusa doprowadziło już do wielu gospodarczych problemów: zakłócenia łańcuchów dostaw, spadającej sprzedaży niektórych produktów, wyprzedaży na rynkach finansowych oraz widma recesji. Wiedza o koronawirusie jest jednak ograniczona, więc trudno jest prognozować, jak wpłynie on w przyszłości na gospodarkę.

Chiny odgrywają obecnie w globalnej gospodarce znacznie ważniejszą rolę niż w 2003 roku, gdy rozprzestrzeniała się epidemia SARS. Firmy takie jak Apple i Nike już przyznają, że odczuły negatywne skutki epidemii. Kryzys uderzył mocno w turystykę i hotelarstwo. Dostawcy mają jeszcze zapasy towarów na kilka tygodni, ale po tym okresie ich sytuacja również stanie się trudna.

Krach na rynkach finansowych to w tej chwili bardziej skutek obaw inwestorów o kondycję gospodarki w 2020 roku niż faktycznych skutków rozwoju epidemii – analizuje Vox. Przygotowują się oni na możliwy najgorszy scenariusz, stąd masowa wyprzedaż. Podobnie robią też firmy, tnąc swoje finansowe prognozy. Goldman Sachs skorygował już swoje szacunki wzrostu zysków amerykańskich oddziałów do zera. Również Apple i Nike rewidują swoje prognozy. Obie z tych firm znaczną część swoich produktów wytwarzają i sprzedają w Państwie Środka.

Reklama

Produkcja przemysłowa w Chinach załamała się. Wiele zakładów zamknięto. Nawet gdy niektóre, położone w wolnych od koronawirusa regionach, próbują wznowić produkcję, to zmagają się z niedoborem pracowników, z których wielu nie może dotrzeć do pracy. Producenci będą potrzebowali czasu, żeby ponownie zwiększyć skalę produkcji.

Zamknięto również wiele sklepów i siedzib firm w Państwie Środka. Zrobiło tak chociażby Apple. Starbucks zamknął w tym kraju 2 tys. kawiarni. Mocno ucierpiały firmy odzieżowe z segmentu premium, które mocno uzależnione są od chińskich konsumentów.

W tej chwili centrum biznesowego kryzysu są Chiny, ale rozszerza się on powoli na USA i Europę.

Czy obecny kryzys doprowadzi do globalnej recesji? Jest ona definiowana jako dwa kwartały ujemnego wzrostu PKB, jeden po drugim. Prawie pewne jest, że Chiny doświadczą znacznego spadku tempa wzrostu w pierwszym kwartale, a odpowiadają za około 17 proc. globalnego PKB. Mało prawdopodobne jest, by USA doświadczyły w pierwszym kwartale tego roku ujemnego wzrostu, ponieważ ich gospodarka jest w dobrej kondycji. Tego samego nie można powiedzieć o europejskiej – konkluduje portal.

>>> Polecamy: Największy od lat krach na giełdach. Czy to już kryzys?