Zainicjowana przez Demokratę Tima Kaine'a rezolucja stanowi, że po upływie 30 dni od rozpoczęcia działań wojennych z Iranem prezydent będzie musiał wycofać amerykańskich żołnierzy, jeśli Kongres nie zagłosuje za wypowiedzeniem wojny Iranowi, albo nie przedłuży zgody na użycie wojsk w Iranie.

W połowie lutego rezolucję przegłosowano w Senacie stosunkiem głosów 55 do 45. Dokument trafi teraz do podpisu na biurko prezydenta, ale Biały Dom zapowiedział już wcześniej, że przywódca USA zamierza ustawę zawetować.

Szanse na to, że Senatowi uda się odrzucić większością dwóch trzecich głosów weto prezydenta, jest niewielkie. W związku z tym uznaje się, że rezolucja - w trakcie nabierającej w USA tempa kampanii wyborczej - ma znaczenie głównie symboliczne.

Kością niezgody między Białym Domem i Demokratami jest operacja sił USA w Bagdadzie, w której na początku stycznia wojska amerykańskie zabiły szefa elitarnej jednostki sił irańskich Al-Kuds Kasema Sulejmaniego. Atak ten pogorszył i tak już napięte relacje między Waszyngtonem i Teheranem, a władze Iranu w odwecie przeprowadziły ostrzał rakietowy baz USA w Iraku.

Reklama

Demokraci podkreślają, że przed atakiem w Bagdadzie prezydent nie uzyskał parlamentarnej zgody na użycie sił zbrojnych, a operacja nie była konsultowana z Kongresem.

Szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi przekazała w styczniowym oświadczeniu, że niejawny dokument na temat akcji, przesłany parlamentowi przez Biały Dom po operacji w Bagdadzie, "budzi poważne i pilne pytania w kwestii terminu, sposobu i uzasadnienia decyzji administracji dotyczącej podjęcia działań wymierzonych przeciwko Iranowi".

Z Demokratami nie zgadza się Trump, który twierdzi, że to on jako prezydent sprawuje kontrolę nad amerykańskimi siłami zbrojnymi. (PAP)

zm/