Wersal się skończył w dniu, kiedy Samoobrona weszła do Sejmu – powiedział w 2001 r. poseł Andrzej Lepper. Za sprawą jego partii, która niespodziewanie dostała się do parlamentu, miało być bezkompromisowo. I było. 19 lat później obserwujemy kolejne, nawet jeszcze bardziej bezkompromisowe, starcia polityków.
Trwająca kampania przed majowymi wyborami prezydenta jest wyjątkowa z dwóch powodów. Po pierwsze, w ostatnich dniach zdominowała ją epidemia (teraz już pandemia) wirusa SARS-CoV-2 – i oba obozy próbują na tym skorzystać. Po drugie, stawka tego głosowania jest wysoka. To zwieńczenie wyniszczającego dla wszystkich czwórboju wyborczego, a od jego wyniku zależy nie tylko to, kto zostanie głową państwa, lecz także to, jak będzie wyglądać scena polityczna oraz czy obóz dobrej zmiany utrzyma władzę i jedność.
Te okoliczności powodują, że wracają pytania o to, ile wolno politykom w polityce? I czy celowo decydują się na działania często mające mało wspólnego z fair play, bo takie są w naszych oczach najskuteczniejsze?
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP
Reklama