W piątek na Twitterze w Kanadzie królował hasztag #Panicbuying, obok #Bank of Canada w kontekście drugiej w ciągu tygodnia obniżki stóp procentowych i bieżących #COVID-19 update”. O zakupach w panice tweetowano już w czwartek i środę, używając m.in. hasztagu #ToiletPaperApocalipse, bo pierwszym deficytowym towarem stał się papier toaletowy.

W jednym z supermarketów Walmart w zachodniej części Toronto ekspedientka zapytana w środę, kiedy pojawi się papier toaletowy radziła, żeby przyjść "w czwartek rano, między siódmą a ósmą". W czwartek w ciągu dnia papieru toaletowego już nie było, szczęśliwcy znaleźli ostatnie paczki w innym Walmarcie 12 km dalej na zachód, już w Mississauga – relacjonowali znajomi korespondentki PAP. Zaś w piątek na półkach wisiały wydrukowane informacje, że klienci mogą nabywać tylko po jednym opakowaniu. Papieru już nie było.

Poważny dziennik "The Globe and Mail" zamieścił w piątek na swojej stronie internetowej artykuł, w którym Dino Bianco, prezes największego kanadyjskiego producenta papieru toaletowego Kruger Products LP, zapewniał, że "nasze zakłady działają na sto procent". Podobne zapewnienia o stuprocentowym wykorzystaniu linii produkcyjnych przekazywał J.D.Irving Ltd, drugi co do wielkości kanadyjski producent papieru toaletowego. "The Globe and Mail" przypomniał, że dwa tygodnie temu przedstawiciele władz zachęcali do przygotowywania zapasów na ewentualną dwutygodniową kwarantannę w domu. Publiczny nadawca CBC również opublikował na swoim portalu materiał o papierze toaletowym. Prezes Kruger Products LP cytowany w artykule mówił, że pierwszy gwałtowny wzrost zamówień odnotowano już dwa tygodnie temu. "Ale nie da się zużyć więcej papieru niż potrzeba” - żartował Bianco.

Mimo dużej produkcji papieru w piątek wieczorem pojawił się hasztag #Notoiletpaper (nie ma papieru toaletowego), w mediach społecznościowych publikowano liczne zdjęcia pustych półek.

Reklama

Znajomi przekazywali sobie informacje, do których sklepów w ogóle nie ma po co jechać. "Do No Frills (to sieć tanich supermarketów z żywnością-PAP) w ogóle nie jedź, tam jest kolejka na pięćdziesiąt metrów" - mówiła PAP Barbara, sąsiadka spotkana w nieodległym Freshco (to również sieć dyskontów).

Pójście po zakupy w godzinach południowych oznaczało, że zobaczyć można zarówno tych, którzy do wózków wrzucają, co się jeszcze da, jak i wiele osób, które robiły zdjęcia pustym półkom.

Ze sklepów znikały nie tylko środki czystości, środki odkażające, papier toaletowy, ręczniki papierowe, chusteczki i dziecięce pieluchy. Na regałach w ciągu dnia stały już tylko nieliczne puszki z sosem pomidorowym, fasolą, kukurydzą czy zupami i inną żywnością sprzedawaną w puszkach. Skończył się ocet, którego w Kanadzie wiele osób używa jako środka dezynfekcyjnego do mycia podłóg. Brakowało oleju i oliwy. Wyprawa po cukier wymagała odwiedzenia kilku sklepów. Szybko znikały ryż, makarony i płatki, a także żywność dla dzieci.

Nie znaczy to jednak, że nie było dostaw. Znajomi PAP, którzy robili zakupy w piątek po południu w supermarkecie Metro (to sieć droższych supermarketów) mówili, że nie mieli żadnych problemów, z wyjątkiem właśnie kupna papieru toaletowego.

Dla dużej części torontończyków pustki w sklepach to przedmiot żartów i memów. Niektórym jednak puszczają nerwy. W piątek media w Toronto relacjonowały, że dwie osoby trafiły do szpitala po bójce w sklepie w centrum Toronto.

Problemu nie ma natomiast z kupnem warzyw i owoców. "Najlepiej teraz być wegetarianinem. Dobrze też jest umieć gotować tak od zera" - takie komentarza można było usłyszeć w kolejce do kasy w jednym ze sklepów w Toronto.

>>> Czytaj też: Pandemia koronawirusa. To nie jest kryzys, jaki znamy