Według Markku Tervahauty, szefa THL, jednostki podległej ministerstwu zdrowia, różnica między liczbą potwierdzonych przypadków a możliwą rzeczywistą skalą infekcji wynika z tego, że obecnie nie testuje się już wszystkich potencjalnie zakażonych. Na potwierdzenie obecności wirusa kierowane są jedynie osoby „poważnie chorujące, z grup ryzyka oraz pracownicy socjalni i (przedstawiciele) służby zdrowia” - powiedział.

Tervahauta był gościem poniedziałkowego programu radia Yle; THL jest odpowiedzialny za monitorowanie rozprzestrzeniania się koronawirusa oraz za działania zapobiegawcze wobec rozwoju epidemii w kraju.

Kierujący THL wyjaśnił, że liczbę zakażeń szacuje się przy pomocy symulacji komputerowej, a te opierają się na informacjach uzyskanych z innych krajów, które też są różnorodne. Dodał, że prześledzenie drogi zakażeń staje się obecnie „problematyczne”. Podkreślił, że o ile większość potwierdzonych zakażeń w Finlandii łączy się nadal z podróżowaniem, to „jest prawdopodobne, że będą takie potwierdzone przypadki, w których nie będzie możliwe ustalenie łańcucha infekcji”.

Dotychczas w Finlandii rząd nie wprowadził radykalnych środków związanych z pandemią koronawirusa. W ubiegłym tygodniu zalecono m.in. odwołanie większych zgromadzeń z udziałem więcej niż 500 osób, unikanie podróży czy przechodzenie w miarę możliwości na telepracę, na co zdecydowało się wiele firm i szkół w różnych miastach. Rząd zapowiedział dalsze działania.

Reklama

>>> Polecamy: Europa stała się epicentrum pandemii. Krytyczny stan: 10 tys. nowych infekcji w jeden dzień