W poniedziałek policja przeprowadziła nalot na dom Rohita Shresthy w Satunagal na przedmieściach Katmandu, gdzie znaleziono 804 tys. masek chirurgicznych. Ponad 200 tys. sztuk odkryto również w dzielnicy Kapan, Dallu i Swayambhu

Magazyn Shresthy wskazali mieszkańcy Satunagal, którzy mieli dojść nieuczciwych sprzedawców masek chirurgicznych. „Jak to u nas, znalazło się kilku cwaniaków, którzy próbują zbić interes na ludzkim strachu przed wirusem” - powiedział PAP Rabindra Shrestha, 35-latek ze starego Katmandu. „Ludziom się to nie podoba i nic dziwnego, że donoszą policji”

„Normalnie maski powinny kosztować 10 rupii (ok. 35 groszy), taka jest cena ustalona przez ministerstwo zdrowia, a na czarnym rynku kosztują 150 lub nawet 200 rupii (5-6,8 zł)” - tłumaczy PAP Rakesh Tamrakar, który prowadzi aptekę w starej części Katmandu.

W ubiegłym tygodniu policja ukarała mandatami cztery apteki za sprzedaż masek chirurgicznych po zawyżonych cenach.

Reklama

„Nie jest tak łatwo znaleźć maski ochronne i ludzie mają pretensje do aptek podejrzewając, że sprzedają je pod stołem” - mówi Tamrakar, którego apteka sprzedaje leki w cenach zbliżonych do hurtowych. „Tak było w czasach blokady indyjskiej, wtedy wielu biznesmenów zbiło fortuny na sprzedaży lewego paliwa i gazu” - wspomina.

Kilka miesięcy po trzęsieniu ziemi w 2015 roku przez granicę z Indiami skąd do Nepalu trafia ok. 85 proc. importowanych produktów, przestały płynąć towary, w tym gaz i benzyna. W ciągu niemal siedmiu miesięcy nieoficjalnej blokady ekonomicznej nepalska gospodarka ucierpiała bardziej niż na skutek trzęsienia ziemi.

„Teraz też ludzie na wszelki wypadek kupują butle z gazem, ryż oraz leki” - powiedział PAP Rabi Karki, właściciel hurtowni z południowego Katmandu. „Nie ma żadnych informacji o przerwanych dostawach, ale strach w ludziach pozostał” - dodaje.

„Rzeczywiście leki można kupować, bo Indie ograniczyły eksport niektórych medykamentów, zwłaszcza przeciwgorączkowych, ale mamy pełne magazyny, z zapasami na kilka miesięcy” - ocenia Tamrakar.

„Mamy zero tolerancji dla handlu na czarno” - powiedział dziennikowi „The Kathmandu Post” Janak Raj Dhakal, zastępca szefa okręgu Katmandu. „Niedługo skierujemy skonfiskowane maski na rynek i ludzie będą mogli je kupić” - zapewnił.

W ramach prewencji władze zamknęły granice dla zagranicznych turystów do końca kwietnia, chociaż w Nepalu wykryto tylko jeden przypadek zarażenia nowym koronawirusem.

Media i działacze społeczni obawiają się jednak, że władze nie wykrywają zainfekowanych wirusem przez niewydolną służbę zdrowia. „Ludzie powtarzają sobie, że wirus już jest wśród nas, ale rząd nie chce siać paniki i nie bada pacjentów” - spekuluje Shrestha.

Z Katmandu Paweł Skawiński (PAP)