Premier Viktor Orban ogłosił w środę w związku z pandemią szereg posunięć w sferze gospodarki, w tym zawieszenie obowiązku spłaty kredytów dla osób fizycznych i przedsiębiorstw do końca roku. Zawieszony zostanie również m.in. obowiązek odprowadzania składki przez pracodawców w najbardziej dotkniętych przez epidemię koronawirusa sektorach, czyli np. turystyce i kulturze.

Gulyas zaznaczył, że władzom zależy na tym, by obywatele utrzymali miejsca pracy, bo ułatwi to uzdrawianie gospodarki po kryzysie. Wyraził nadzieję, że pracodawcy i pracownicy znajdą kreatywne rozwiązania, by umożliwić zachowanie miejsc pracy, nawet jeśli wiązałoby się to ze spadkiem wynagrodzeń.

Minister dodał, że mimo to rząd liczy się z tym, że liczba bezrobotnych może wzrosnąć o 100 tys. osób.

Gulyas odniósł się też do zapowiedzi ministra obrony Tibora Benkeo, że w 140 państwowych firmach mających kluczowe znaczenie w okresie pandemii zostaną od czwartku rozmieszczone specjalne wojskowe grupy sterujące, a także pojawią się żołnierze na ulicach.

Reklama

Według Gulyasa chodzi o nadzór nad infrastrukturą o kluczowym znaczeniu, aby państwo mogło zapewnić jej płynne funkcjonowanie w razie problemów, zaś obecność żołnierzy ma zwiększyć poczucie bezpieczeństwa u obywateli.

Gulyas podkreślił, że kluczowe znaczenie ma przedłużenie wprowadzonego 11 marca stanu zagrożenia przez parlament. Jak wyjaśnił, rząd może ogłosić taki stan tylko na dwa tygodnie, po czym parlament musi go przedłużyć.

Minister podkreślił, że celem rządu jest spowolnienie rozwoju epidemii na Węgrzech, by służba zdrowia zachowała wydolność.

Odnosząc się do kolejek, które powstały na granicy z Austrią po zamknięciu przez Węgry we wtorek granic dla ruchu osobowego obywateli innych krajów, Gulyas podkreślił, że Węgry będą zapewniać przejazd transportowym korytarzem humanitarnym docierającym z Zachodu obywatelom Rumunii i Bułgarii tak długo, jak długo rząd Rumunii będzie gwarantować ich przyjęcie.

Do tej pory na Węgrzech stwierdzono 73 przypadki zakażenia koronawirusem. Gulyas podkreślił jednak, że rzeczywista liczba zakażonych może być nawet 10-15 razy większa, gdyż do 80 proc. osób nie ma żadnych objawów.

>>> Czytaj też: Czy Unia Europejska przetrwa pandemię koronawirusa?