Czy wiedzieli państwo, że na opiekę nad dziewięciolatkiem czy dziesięciolatkiem, którego szkołę zamknięto, nie przysługują zwolnienie od pracy i zasiłek opiekuńczy? Pewnie do 11 marca większość rodziców nie miała o tym pojęcia, bo szkoły są zamykane z rzadka. Za ustalenie granicy przysługiwania zasiłku oberwało się i rządowi, i – tradycyjnie – ZUS. Przepis ten funkcjonuje zaś od dziesięcioleci – w 1975 r. weszła w życie ustawa z roku 1974 wprowadzająca po raz pierwszy w Polsce prawo do zasiłku opiekuńczego na dziecko, w tym także w przypadku zamknięcia szkoły. Sejm PRL uznał, że już po ósmych urodzinach dziecka nie trzeba zwalniać rodzica z pracy i płacić mu zasiłku, bo młody człowiek sam się sobą zajmie. Wtedy ta granica wieku specjalnie nie dziwiła. W 2020 r. senatorowie uznali natomiast, że opieki dorosłych potrzebuje nawet zdrowy 15-latek, o czym za chwilę. A że spór o samodzielność współczesnych dzieci wzbudza emocje, najlepiej świadczy to, że do dziś w czołówce najczęściej komentowanych tekstów DGP znajduje się artykuł „Dzieci pierdoły. Hodujemy zombie, które nie wiedzą, kim są i dokąd zmierzają”, który został opublikowany... pięć lat temu.
>>>CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP