Wielka inwestycja może stanąć pod znakiem zapytania. Już teraz mowa jest o zmniejszonej liczbie pracowników o kilkadziesiąt procent. Choć budowa trwa, to koronawirus narobił wielu problemów. Ich lista jest naprawdę długa - pisze sobotni "Super Express".

"Już ponad dwa tygodnie temu na budowę trafiły termometry. Odbywają się regularne pomiary temperatury, przed wejściem na plac budowy, przed rozpoczęciem pracy, po przerwach. Postaraliśmy się też odpowiednio wcześniej o zapasy płynów do dezynfekcji" - wymienia w rozmowie z "SE" Bartosz Sawicki, rzecznik firmy Gulermak, wykonawcy II linii metra.

To jednak - pisze gazeta - jak się okazuje, nie wystarcza pracownikom. "Jest dramatycznie mniej ludzi na obydwu placach budowy. Praktycznie nie ma godziny, żebyśmy nie otrzymywali informacji od podwykonawców o ograniczeniu liczby pracowników, o zwalnianiu pracowników do domu. To pracownicy z całej Polski, którzy po prostu się boją, że będą wprowadzane dalsze obostrzenia. Część inżynierów też przeszła na tryb pracy zdalnej lub półzdalnej" - mówi Sawicki.

"Co dalej z budową II linii metra? Dobra wiadomość jest taka, że planowane na 4 kwietnia otwarcie odcinka na Woli powinno się odbyć bez komplikacji" - czytamy w dzienniku.

Według "SE", metro po prawej stronie Wisły raczej nie ruszy jednak terminowo.

Reklama

>>> Polecamy: Rząd ogłasza stan epidemii w Polsce. Szkoły zamknięte do Wielkanocy