Nowe obostrzenia dot. m.in. przemieszczania się, wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa, będą obowiązywać od wtorku do 11 kwietnia - zapowiedział we wtorek minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Ograniczenia w przemieszczaniu się

- Zbliżamy się 800 zachorowań, mamy 9 potwierdzonych zgonów. Dlatego niezbędne są kolejne kroki, które ograniczają przyrost zakażeń - mówi Morawiecki. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co się dzieje. Wprowadzamy ograniczenia w przemieszczaniu się, będą one dotyczyć każdego z nas.

W rozporządzeniu będzie obowiązywał zakaz wychodzenia z domu poza naprawdę potrzebnymi sytuacjami: kiedy idziemy do pracy, sklepu, apteki, lekarza, wyprowadzamy psa - zapowiedział we wtorek minister zdrowia, Łukasz Szumowski.

Reklama

Podczas konferencji prasowej Szumowski podkreślił, że doświadczenia z innych krajów pokazują, że umiarkowane ograniczenie kontaktów międzyludzkich może prowadzić do przesunięcia fali zachorowań. "Jeśli nie ograniczymy tych kontaktów do maksimum, nie ograniczymy liczby chorych, nie uratujemy ludzkich żyć" - stwierdził.

Dodał, że zdaje sobie sprawę, że ludzie są już zmęczeni dotychczasowymi ograniczeniami. "Tym bardziej chciałbym was prosić o jeszcze większy wysiłek we wspólnym działaniu, by ograniczyć wirusa" - zaapelował.

"+Zostańmy w domu+ wprowadzamy teraz praktycznie w życie. W rozporządzeniu będzie obowiązywał zakaz wychodzenia z domu poza naprawdę potrzebnymi sytuacjami: kiedy idziemy do pracy, sklepu, apteki, do lekarza - choć starajmy się dzwonić do lekarza, a nie iść do przychodni. Również takie sytuacje niezbędne, jak wyprowadzenie psa, przejście się" - poinformował.

Dziennikarze pytali też, czy będzie możliwe np. odwiedzenie starszej matki na drugim końcu Polski.

"Ten zakaz nie obejmuje pomocy najbliższym i osób, z którymi mieszkamy w sposób bezpośredni. Więc pomoc osobom starszym, osobom najbliższym, jest jak najbardziej dozwolona. Tutaj myślę, że wszyscy tak naprawdę rozumiemy jaka jest intencja wprowadzenia takich bardzo ostrych reguł. Wszyscy wiemy też, jak wygląda łamanie tych reguł. Myślę, że więcej osób będzie reagowało również na sytuacje ewidentnie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem" - powiedział minister.

Szumowskiego pytano też o możliwe kary dla osób, które nie zastosują się do obostrzeń np. ludzi gromadzących się na Bulwarach Wiślanych. Szef resortu zdrowia odpowiedział, że w takim przypadku możliwa jest kara od mandatu po 5 tys. zł. "To zależy od sytuacji oczywiście" - zaznaczył.

>>> Czytaj też: Koronawirus w Polsce [AKTUALNA MAPA ZAKAŻEŃ]

Zakaz zgromadzeń

Musimy dalej ograniczać jeszcze możliwe zgromadzenia, właściwie wyłącznie do absolutnego minimum, nie powinny poruszać się więcej niż dwie osoby - powiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.

Premier podkreśl, że nowe decyzje, które rząd podejmuje, żeby "kupić sobie czas". "Kupujemy sobie czas - dla nas wszystkich, dla lepszego przygotowania służby zdrowia, dla przygotowania kolejnych miejsc. Mamy już 19 szpitali jednoimiennych, żeby przygotowywać kolejne szpitale na wszelki wypadek, chcemy wyprzedzać bieg wydarzeń w sytuacji, gdyby nastąpił ten zły scenariusz lub bardzo niedobry" - dodał.

Przyznał, że "wirus krępuje nasze życie". "Ale my musimy dalej ograniczać jeszcze możliwe zgromadzenia - do właściwie absolutnego minimum. Nie powinny więcej niż dwie osoby poruszać się" - zaznaczył. Dodał, że "wszelkie przekraczanie tych norm, tych ograniczeń, które dzisiaj jeszcze dodatkowo narzucamy, może być zabójczo niebezpieczne".

"Takie sytuacje niezbędne, jak wyprowadzenie psa, czy po prostu przejście się - oczywiście są dla naszego zdrowia psychicznego również potrzebne - to nie oznacza, że mamy się gromadzić na placach, to nie oznacza, że mamy iść na plac zabaw z dziećmi, to nie oznacza, że mamy pójść na bulwary i wspólnie grillować ze znajomymi" - mówił minister zdrowia na konferencji prasowej.

Szumowski apelował o rozsądek, który pozwoli uratować życie naszych bliskich, ale też zdrowie i życie medyków, którzy są "na pierwszej linii frontu".

>>> Czytaj też: Kapitalizm zawieszony na czas epidemii. Stery przejmuje państwo

Zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób nie dotyczy rodzin

Zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób nie dotyczy rodzin - powiedział we wtorek minister zdrowia Łukasz Szumowski. Podkreślił, że policja będzie kontrolowała zgodność zachowania Polaków z nowym rozporządzeniem ws. koronawirusa.

Minister zdrowia poinformował na konferencji prasowej, że oceny zgodności zachowania z rozporządzeniem będzie dokonywała policja. Przekazał, że zakaz gromadzenia się więcej, niż dwóch osób nie dotyczy rodzin. "Na bieżąco policja będzie oceniać działania, czy jest to pójście na plac w celu spotkania towarzyskiego, czy to jest zgromadzenie się na placu zabaw z dziećmi - takie działania są niedopuszczalne, one narażą nas wszystkich, życie naszych najbliższych, ale też życie służb na zagrożenie" - mówił Szumowski.

Z kolei premier Mateusz Morawiecki zwracał uwagę, że w ostatnich 24 godzinach policja skontrolowała około 90 tys. osób pozostających w kwarantannie. Podkreślił, że liczba osób objętych kwarantanną będzie rosła, wskazywał też, że w Polsce mamy około 100 tys. policjantów.

"Poprosiliśmy wojsko, poprosiłem pana ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka o uczestnictwo wojska w różnego rodzaju działaniach weryfikujących. Już Wojska Obrony Terytorialnej, ale też wojska operacyjne uczestniczą, pomagają policji coraz bardziej w tych działaniach" - mówił szef rządu.

Ponadto - jak podkreślił Morawiecki - wdrażane są rozwiązania elektroniczne, które pozwalają badać, czy Polacy przestrzegają kwarantanny.

Zakaz zgromadzeń a msze święte

Nowe zasady ograniczające przemieszczanie się i zgromadzenia dotyczą również obrzędów liturgicznych, m.in. mszy świętych, pogrzebów czy ślubów - będzie w nich mogło uczestniczyć najwyżej pięć osób - podał minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Zaznaczył, że do tego limitu nie wlicza się osób sprawujących te obrzędy - kapłanów, czy np. osób z zakładów pogrzebowych.

"Regulacja jest daleko idąca w stosunku do tego, co było. Ograniczamy liczbę osób uczestniczących w obrzędach liturgicznych, w mszach świętych do pięciu osób, nie licząc oczywiście osób sprawujących te obrzędy - kapłanów, albo osób, które uczestniczą np. w pogrzebie, czyli osób zatrudnionych w zakładach pogrzebowych" - powiedział minister.

"To jest bardzo duże ograniczenie, ale myślę, że niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować i chronić siebie wzajemnie" - dodał Szumowski podczas konferencji prasowej.

Będą zamykane sądy i urzędy państwowe

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w związku z kolejnymi obostrzeniami epidemicznymi, będą zamykane sądy i urzędy państwowe.

"Będą zamykane, ograniczane, już zresztą pierwsza komunikacja w tej sprawie była przedstawiana" - powiedział premier pytany o to, czy będą zamykane sądy i urzędy państwowe.

"Podobnie jak we wszystkich urzędach i instytucjach państwowych, urzędach publicznych, apelujemy o to, ażeby w możliwie maksymalnym stopniu unikać przemieszczania się, przebywania razem, to jest niedozwolone (...) Musi być ten dystans 1,5 - 2 metry" - mówił premier.

Dodał, że "we wszystkich urzędach państwowych wprowadzamy tę zasadę, że tylko tam, gdzie jest to niezbędne, aby ludzie pracowali fizycznie ze sobą razem wspólnie w jakichś większych pomieszczeniach, tam będzie to dopuszczalne".

"Apelujemy jeszcze raz do przedsiębiorców, właścicieli firm, wszystkich którzy odpowiadają za organizację pracy w firmach - do managerów, dyrektorów, o wdrażanie rozwiązań zdalnych - telepracy, pracy z domu, tam, gdzie jest to tylko możliwe" - sprecyzował premier Morawiecki.

Pytany o zamykanie zakładów pracy czy sklepów, powiedział, że o ile jest możliwość takiego zorganizowania, żeby dwie osoby nie musiały stać obok siebie - to ich działalność jest dopuszczalna.

"Czasami jedna maszyna tego wymaga, wtedy nie jest to dopuszczalne" - wyjaśnił. "Jeżeli jednak jest możliwość zachowania tego odpowiedniego dystansu, to jest to dopuszczalne, przy założeniu dotarcia do tego pomieszczenia w odpowiedni sposób" - dodał.

>>> Czytaj też: Realne statystyki o zakażonych we Włoszech wyższe od oficjalnych. "Epidemia jest szybsza od biurokracji"

Ograniczenia w transporcie publicznym

Będą ograniczenia dotyczące poruszania się w komunikacji publicznej; w tramwaju czy autobusie, we wszystkich środkach komunikacji publicznej nie może być tłoku, musi być dystans – powiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu na konferencji prasowej w Warszawie apelował, aby zostawić te środki komunikacji dla osób, które muszą udać się do swojego zakładu pracy.

Premier zapowiedział, że wydane zostanie rozporządzenie dotyczące również poruszania się w komunikacji publicznej.

"Tylko miejsca siedzące dzielone przez dwa: w tramwaju, autobusie czy innych środkach komunikacji publicznej nie może być tłoku, musi być dystans. Ale przede wszystkim: zostawmy te środki komunikacji publicznej dla osób, które muszą udać się do swojej firmy".

Podkreślił, że obecna sytuacja związana z epidemią COVID-19 wymaga od nas ogromnej dyscypliny.

- Widzimy, że jest to konieczne, że jest to niezbędne, żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa tak, jak stało się to w Hiszpanii i Francji - powiedział Morawiecki na konferencji prasowej. Zaapelował o "dobrą organizację i zrozumienie społeczne" dla działań, mających na celu powstrzymanie niekorzystnego wzrostu liczby zachorowań.

W obecnej sytuacji zawieszenie kursowania komunikacji publicznej w wybranych rejonach, otaczanie ich kordonem sanitarnym ani obowiązek noszenia masek nie są konieczne - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.

"W Polsce dystrybucja koronawirusa, rozprzestrzenianie się tej choroby jest równomierne. W związku z tym w przeciwieństwie do innych krajów, gdzie występowały regionalne ogniska, nie ma uzasadnienia wydzielanie całych obszarów Polski i blokowanie ich w jakikolwiek sposób" - powiedział minister, pytany, czy wchodzi w grę zawieszenie komunikacji publicznej w wybranych miastach i ograniczanie wybranych miejsc kordonem sanitarnym.

Według Szumowskiego przy ograniczeniu wychodzenia z domu i przestrzeganiu rozporządzenia, zgodnie z którym należy zachować od innych osób dystans co najmniej 1,5 m, dodatkowe środki ochrony - zasłanianie ust i nosa "nie są na dzień dzisiejszy niezbędne". "Ale oczywiście będziemy analizowali sytuację na bieżąco" - zaznaczył minister, dodając, że w razie potrzeby mogą zostać wprowadzone tego typu obostrzenia.

>>> Czytaj też: Przyrost zakażeń koronawirusem w Polsce [AKTUALNY WYKRES]

Wszystkie dotychczasowe ograniczenia nadal obowiązują

Wszystkie dotychczasowe ograniczenia nadal obowiązują - powiedział premier Mateusz Morawiecki informując o nowych obostrzeniach ze względu na epidemię koronawirusa - dotyczących przemieszczania się i zgromadzeń.

"Wszystkie dotychczasowe ograniczenia, dotyczące galerii handlowych, miejsc rozrywki, czy oczywiście restauracji, pubów itd. nadal obowiązują. Wszystko to, co do tej pory ogłosiliśmy, bardzo proszę, żeby trzymać się tych zaleceń" - powiedział Morawiecki.

Zaznaczył, że zakaz bliskiego kontaktowania się i przebywania nie oznacza, że nie możemy kontaktować się przez środki techniczne - komunikatory czy telefony. "To dzisiaj jest niezbędne" - podkreślił.

Premier zaznaczył, że gospodarka "UE, całej Europy, Polski również ucierpi na uderzeniu koronawirusa, którego nikt się nie spodziewał". "Chcemy wdrażać jak najszybciej rozwiązania z +tarczy antykryzysowej+. Ta tarcza da nam możliwość lepszego przejścia przez te czasy, które przed nami są" - zaznaczył premier.

Prosił, byśmy wzajemnie się wspierali. "Ta lekcja wzajemnego pomagania sobie jest niezbędna" - stwierdził premier.

"Hasłem +Solidarności+ było dbanie codziennie o drugiego człowieka; my dzisiaj powinniśmy do tego powrócić" - powiedział.

W jego ocenie, ten stan odosobnienia paradoksalnie może nas nauczyć bliskości, bliskich relacji. "Musimy mieć dla siebie krzepiące słowo, cierpliwość, to dobro na ręku, które jest nam nawzajem bardzo potrzebne" - ocenił premier.

"Choć dziwne czasy nastały, to potrzebujemy siebie jak nigdy dotąd" - dodał.

"Nie ma powodu przesuwać wyborów"

Nie ma powodu, żeby wybory prezydenckie lub egzaminy maturalne nie odbyły się w planowanych terminach – powtórzył we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Wyraził przekonanie, że po Wielkanocy będzie możliwy powrót do pracy.

Pytany na zdalnej konferencji prasowej, czy kolejne wprowadzane obostrzenia wpływają na datę wyborów prezydenckich zaplanowanych na 10 maja, Morawiecki odpowiedział: "Nie, nie wpływają. Po to wdrażamy różnego typu obostrzenia, by po najbliższych paru tygodniach móc przedstawić sytuację taką, aby Polacy mogli wrócić do pracy".

"Ja nie widzę powodu dzisiaj, żeby egzaminy maturalne czy wybory prezydenckie się nie odbywały. Oczywiście zachowanie dystansu, wszystkie przepisy, które będą obowiązywały, muszą być zachowane" – dodał.

"Chcemy, żeby po Świętach Wielkanocnych sytuacja epidemiologiczna była taka, żeby Polacy mogli wrócić do pracy. Chcemy, żeby się odbyły egzaminy maturalne, egzaminy ósmoklasisty, żeby życie wróciło do pewnej +nowej normalności+" – powiedział Morawiecki.

Dodał, że "pewnie nic nie będzie identycznie jak przed koronawirusem" i do czasu, gdy będzie dostępna szczepionka, "będziemy musieli się bardzo mocno wystrzegać takich zachowań, które wcześniej były naturalne".

Wyraził przekonanie, że nowe warunki sanitarne i dezynfekcja – przemywanie poręczy, uchwytów w środkach komunikacji publicznej i budynkach, przycisków w windach i w bankomatach przyniosą efekty i po Wielkanocy, wypadającej w tym roku w połowie kwietnia, "będziemy mogli w nowych okolicznościach sanitarnych budzić się do normalnego życia zawodowego".

>>> Czytaj też: Akcja "LOT do Domu". Do Polski z zagranicy wróciło ok. 32 tys. osób