Pomimo odwołania wcześniejszych manewrów wojskowych, w Izraelu rozpoczęły się we wtorek izraelsko-amerykańskie ćwiczenia na myśliwcach F-35.

Zezwolono na nie, ponieważ odbędą się wyłącznie w powietrzu, bez kontaktu między uczestnikami na ziemi - wyjaśniła armia izraelska. Amerykańskie samoloty przylecą z baz Stanów Zjednoczonych w arabskich krajach Zatoki Perskiej, ale nie wylądują w Izraelu. Ćwiczenia będą obejmować ataki w powietrzu oraz współdziałanie w dużych formacjach powietrznych - informuje telewizja Keszet 12.

Siły Obronne Izraela (IDF) zapowiedziały, że ćwiczenia będą miały miejsce na południu kraju i potrwają do czwartku po południu. W tym czasie mieszkańcy pustyni Negew prawdopodobnie zauważą myśliwce latające nad ich głowami - ostrzegły IDF, dodając, że przeprowadzana operacja nie jest odpowiedzią na żadne konkretne zagrożenie, a stanowi część ogólnego harmonogramu szkoleń na 2020 rok.

"Koronawirus rozprzestrzenia się, świat zmienia się na naszych oczach, ale Bliski Wschód pozostaje tym samym Bliskim Wschodem." - komentuje wiadomość publicysta Keszet 12. "To mantra armii izraelskiej, która prowadzi siły powietrzne do kontynuowania szkoleń, nawet jeśli oznacza to ćwiczenia, w których żołnierze się nie spotykają ze sobą." - czytamy w serwisie izraelskiej stacji.

Z powodu epidemii koronawirusa 5 marca Izrael i USA odwołały wspólne ćwiczenia obrony przeciwlotniczej, Juniper Cobra. Miało w nich uczestniczyć około 2,5 tys. amerykańskich żołnierzy oraz 1 tys. żołnierzy izraelskich. W odbywających się co dwa lata manewrach symulowany jest atak rakietowy na Izrael.

Reklama

>>> Czytaj również: Koronawirus w USA: liczba zakażonych [NAJNOWSZY BILANS]