Tąpnięcie gospodarcze związane z pandemią koronawirusa okazało się na tyle silne, że do gry musiały wkroczyć banki centralne, m.in. Narodowy Bank Polski, który sięgnął po niestandardowe środki zaradcze w ramach polityki monetarnej - wskazał w piątek Polski Instytut Ekonomiczny.

Jak podkreślili analitycy PIE, NBP zdecydował się na podjęcie kroków, które wykraczają poza typowe działania polskiego banku centralnego. "W tym kontekście zaczęto mówić o polskim luzowaniu ilościowym (ang. quantitative easing – QE)" - czytamy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".

Celem luzowania ilościowego, jak zaznaczyli eksperci, jest długoterminowa obniżka stóp procentowych oraz zwiększenie płynności w systemie bankowym. Bank centralny skupuje zatem aktywa z rynku, w szczególności długoterminowe państwowe papiery dłużne. "Zazwyczaj prowadzi się takie operacje, gdy stopy procentowe są bliskie zera i konwencjonalna polityka pieniężna nie jest w stanie wpłynąć na zwiększenie aktywności gospodarczej" - wskazali.

>>> Czytaj też: Znamy indeksy PMI dla Niemiec i strefy euro za marzec. Są najniższe w historii

Według PIE pewne elementy działania NBP wpisują się w klasyczne luzowanie ilościowe. "Tu przede wszystkim można mieć na myśli operacje zwiększania płynności w sektorze bankowym, co miałoby się przełożyć na obniżkę stóp procentowych" - wskazali. Elementem zbieżnym z typowym QE jest też, jak dodali, "wyczerpanie konwencjonalnych instrumentów polityki pieniężnej".

Reklama

"Stopy procentowe są w Polsce, inaczej niż w wielu krajach rozwiniętych, wyższe od zera i można by, w celu pobudzenia aktywności gospodarczej, wyobrazić sobie ich obniżkę, to jednak wydaje się, że w obecnych warunkach takie działanie byłoby skazane na niepowodzenie" - ocenili.

To co - zdaniem analityków PIE - odróżnia działania NBP od tradycyjnego luzowania ilościowego jest ich fiskalny cel. "Polski bank centralny skupując obligacje skarbowe czyni to nie tylko, aby wpłynąć na strukturę płynności w sektorze bankowym i tym samym na aktywność gospodarczą, ale też, a może przede wszystkim, aby zwiększyć płynność na polskim rynku długu i dzięki temu zwiększyć przestrzeń dla działań Ministerstwa Finansów" - zaznaczyli analitycy PIE.

>>> Czytaj też: To historyczny moment dla Europy. "Koronaobligacje" wzmocnią strefę euro. Albo ją zniszczą