Airbus ogłosił 30-procentową redukcję produkcji. Prezes Faury podkreślił, że wpływ epidemii na linie lotnicze jest ogromny. „Producenci samolotów są na drugiej linii, ale jasne jest, że jesteśmy bardzo narażeni: jeśli nie będzie linii lotniczych, nie będzie już Airbusa” – powiedział w wywiadzie dla wtorkowego dziennika "Le Figaro".

Do tej pory Airbus nie odnotował przypadków wycofania zamówień, a jedynie prośby o odroczenie dostaw, co związane jest z pandemią koronawirusa, ale prawdopodobnie kontrakty również będą odwoływane – zauważył prezes koncernu.

„Aeronautyka to wysoce zintegrowany przemysł. Konieczne będzie wsparcie państw dla branży i uruchomienie bankowych linii kredytowych” – oznajmił Faury, dodając, że kwarantanna nie może trwać zbyt długo, a pracownicy muszą wrócić do pracy.

„Jesteśmy pogrążeni w globalnym kryzysie. Jeden kraj nic nie może zrobić. Musisz grać zespołowo. Ma to kluczowe znaczenie dla globalnego przemysłu takiego jak aeronautyka. Potrzebujemy zjednoczonej, skoordynowanej i zorganizowanej Europy” – podkreślił Faury, dodając, że Airbus, którego akcjonariuszami są Francja, Niemcy i Hiszpania, utrzymuje w czasie kryzysu płynność finansową na poziomie 30 mld euro.

Reklama

Zdaniem prezesa potrzebne jest nie tylko wsparcie linii lotniczych przez państwa, ale również zmiana kryteriów wyceny ryzyka przez agencje kredytowe, takie jak francuska Coface, w celu zagwarantowania finansowania liniom lotniczym.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)