Ich zdaniem pandemia może stać się "jedną z największych tragedii w dziejach Ameryki Łacińskiej i Karaibów".

"Ta pandemia to dramatyczne wydarzenie bez precedensu, czasu jej trwania nie da się przewidzieć, a jej następstwa mogą być katastrofale, jeśli właściwie nie zareagujemy" - ostrzegają sygnatariusze listu, podpisanego w imieniu całego regionu, liczącego ponad 626 mln mieszkańców. Pod apelem podpisali się także eksministrowie finansów, prezesi banków centralnych i wybitne autorytety naukowe.

Sygnatariusze skrytykowali decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o wstrzymaniu amerykańskich wpłat dla Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i podkreślili rolę, jaką WHO i MFW odgrywają w czasie kryzysu.

"Chociaż kryzys wymaga szybkiego i zdecydowanego działania rządów, polityczne odpowiedzi na niego w naszym regionie były różne" - ocenili autorzy i zauważyli, że "w niektórych przypadkach reakcja była bardzo szybka, a ochrona zdrowia publicznego stała się głównym celem działania".

Reklama

"Niestety, niektóre inne rządy próbowały minimalizować ryzyko, jakie niesie w sobie pandemia, niesolidnie informując społeczeństwo i ignorując rady swoich specjalistów. Niektórzy liderzy w obliczu tragedii, jaką przeżywa ludność Ameryki Łacińskiej, postawili na populistyczną politykę, która podzieliła społeczeństwa" - podkreślili sygnatariusze listu.

Media w Ameryce Łacińskiej przekazały rezultaty badań, przeprowadzonych przez wielkie pracownie badania opinii publicznej, w tym IPSOS i Datafolha. Respondenci oceniali, jak władze 12 krajów Ameryki Łacińskiej i Karaibów radziły sobie dotąd z epidemią koronawirusa.

Na trzech pierwszych miejscach w sondażach uplasowały się Urugwaj, Argentyna i Peru.

Urugwaj, w którym do środy wykryto zaledwie 462 przypadki zakażania SARS-CoV-2 i osiem przypadków śmiertelnych, już po pierwszych sygnałach o zagrożeniu m.in. zamknął granice i zawiesił naukę w szkołach. Rząd Argentyny, która również od samego początku epidemii uczyniła priorytet z walki z epidemią (2432 przypadki zakażenia, 105 chorych zmarło) został pozytywnie oceniony przez 62 proc. respondentów. Ponad połowę pozytywnych ocen uzyskały też rządy Peru (59 proc.), Kolumbii (56 proc.) i Chile (51 proc.).

Peruwiański prezydent Martin Vizcarra już w połowie marca zamknął granice kraju; uczynił to po wykryciu pierwszych przypadków zakażenia koronawirusem.

Najgorsze świadectwo uczestnicy badań wystawili władzom Brazylii (14 proc. pozytywnych ocen, 83 proc. negatywnych), Meksykowi (12 proc. zaaprobowało działania rządu, 83 proc wyraziło dezaprobatę) i Wenezueli (odpowiednio 11 proc. i 74 proc.).

Jeden z najpoczytniejszych chilijskich dzienników "La Tercera", komentując w czwartek wyniki badań, zauważa, iż prezydenci Brazylii i Meksyku, Jair Bolsonaro i Andres Manuel Lopez Obrador, którzy reprezentują całkowicie odmienne poglądy polityczne, popełnili ten sam błąd: nie docenili zagrożeń, jakie niesie pandemia. Obaj z opóźnieniem zdecydowali się na izolowanie chorych, przez co utracili dużą część zwolenników politycznych - konstatuje dziennik.

Brazylia - przypomina "La Tercera" - jest jednym z krajów regionu najbardziej dotkniętych pandemią. Do środy wykryto tam 25756 przypadków zakażenia i 1557 zgonów.(PAP)