Najbardziej dotknięte epidemią są w tej chwili te sektory, które bazują na bezpośrednim kontakcie z konsumentem oraz gromadzeniem i przemieszczaniem się ludzi - powiedział Sawulski.

"To przykładowo biura podróży, restauracje, transport pasażerski, hotele oraz znaczna część handlu" - dodał. "To również drobne usługi konsumenckie, typu fryzjerzy czy usługi kosmetyczne, oraz podmioty świadczące usługi rozrywkowe, jak np. kina".

Ekonomista ocenił, że wymienione sektory stanowią około jednej czwartej polskiego PKB i pracuje w nich 4,2 mln osób. Mamy więc bardzo istotną część polskiej gospodarki, która w tej chwili jest zamrożona.

Według ekonomisty udział turystyki w polskim PKB oraz zatrudnieniu jest stosunkowo mały, jeden z najniższych w całej Unii Europejskiej.

Reklama

"Podobnie w przypadku gastronomii – Polacy w porównaniu do innych narodów przeznaczają bardzo małą część swoich zarobków na jedzenie w restauracjach. Ta specyfika polskiej gospodarki w tym kryzysie jest akurat jej zaletą" - dodał.

"Ale też nie przeceniajmy korzyści z tego faktu" - ostrzegł ekonomista. Jego zdaniem najważniejsze dla złagodzenia skutków obecnego kryzysu jest powstrzymanie przedsiębiorstw przed bankructwem i zwalnianiem pracowników w najbardziej wrażliwych branżach do momentu, aż zaczniemy odmrażać gospodarkę.

Dodał, że chodzi o to, żeby kryzys nie rozlał się po innych sektorach. Państwo musi odważnie interweniować, żeby pomóc firmom przetrwać najtrudniejszy okres.

Sawulski przypomniał, że w trakcie poprzedniego kryzysu finansowego, ponad 10 lat temu, jedną z zalet polskiej gospodarki było jej stosunkowo małe powiązanie z innymi krajami. "Dzięki temu kryzys w innych krajach nie przeniósł się do Polski w tak dużym stopniu" - stwierdził.

"Dzisiaj ten czynnik jest już nieaktualny. W ciągu ostatnich 10 lat znacząco zwiększyliśmy udział importu i eksportu w naszym PKB" - powiedział ekonomista. "Znacząco włączyliśmy się w globalne łańcuchy dostaw, które ta epidemia brutalnie przerywa" - mówił.

Zdaniem Sawulskiego będziemy mieli problem zarówno z dostawami komponentów do produkcji, jak i z popytem na nasze towary za granicą. "Do branż najbardziej zależnych od handlu zagranicznego zaliczają się: motoryzacja, przemysł odzieżowy oraz produkcja elektroniki, a także produkcja leków i mebli" - powiedział.

Ekonomista stwierdził, że aktualnie w krótkim terminie zyskują kurierzy – wzrost przychodów w tej branży sięga kilkudziesięciu procent.

"Zyskują także małe sklepy spożywcze, do których przeniosła się część zakupów konsumentów, a w pewnym momencie znacząco zwiększyła się także sprzedaż w aptekach" - ocenił. "Co ciekawe, rosną przychody także w sklepach budowlanych – Polacy prawdopodobnie chętnie udają się tam w zastępstwie galerii handlowych i przeprowadzają drobne domowe remonty" - dodał.

Sawulski ocenił, że trwale na tym kryzysie zyskają te podmioty, które opierają swoją sprzedaż na transakcjach internetowych.

"Konsumenci w tej chwili znacznie częściej korzystają z zakupów online i część tych przyzwyczajeń pozostanie także po kryzysie" - powiedział. "Dostosowanie następuje zresztą nie tylko po stronie konsumentów, ale też przedsiębiorców, którzy mają w tej chwili silną motywację do tego, żeby rozwijać internetowe kanały sprzedaży" - powiedział.

>>> Czytaj też: Podniebna racja stanu. W czasie pandemii okazało się, jak bardzo przydatne mogą być własne linie lotnicze