We wtorek rano złoty lekko traci na wartości do koszyka głównych walut. Jest spore ryzyko, że w kolejnych godzinach jego osłabienie się pogłębi.

Na taki rozwój wypadków wskazują gorsze nastroje, a co się z tym wiąże również wzrost ryzyka inwestycyjnego na rynkach globalnych, jak również spore prawdopodobieństwo rozczarowujących danych z polskiej gospodarki.

O godzinie 09:06 euro drożało o 0,5 gr do 4,5280 zł, szwajcarski frank również o 0,5 gr do 4,3065 zł, brytyjski funt o 0,8 gr do 5,1860 zł, a amerykański dolar o 1,6 gr do 4,1770 zł.

Osłabienie złotego, podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych walut regionu, to pochodna pogorszenia klimatu inwestycyjnego na świecie, dodatkowo wsparta przez umacniającego się dolara do koszyka walut.

>>> Czytaj też: Trajektoria spadku cen ropy. Przy obecnym tempie wydobycia magazyny będą pełne pod koniec lipca

Reklama

Dziś złotemu zaszkodzić mogą nie tylko gorsze nastroje, ale również prawdopodobnie rozczarowujące dane z rodzimej gospodarki.

O godzinie 10:00 GUS opublikuje marcowe dane o inflacji producenckiej i produkcji przemysłowej w Polsce. Szczególnie ten drugi raport będzie obserwowany. Będzie obejmował bowiem okres zamrożenia polskiej gospodarki w związku z epidemią koronawirusa.

Szacuje się, że w marcu produkcja spadnie o 1,7 proc. w relacji rocznej, po jej wzroście o 4,9 proc. w lutym. Gorsze od prognoz dane, co wydaje się być bardziej prawdopodobnym scenariuszem niż niespodzianka in plus, wzmocnią obawy o skalę recesji w Polsce, tworząc dodatkową presję na polską walutę.

Ryzyko osłabienia złotego, i to znacznego osłabienia, płynie też z analizy sytuacji na wykresach polskich par. Po wyznaczeniu przez EUR/PLN i USD/PLN szczytów w drugiej połowie marca, ostatni okres to względna stabilizacja notowań, która na gruncie analizy technicznej jawi się jako korekta wcześniejszych wzrostów. Oznacza to rosnące ryzyko tego, że wkrótce euro ponownie ruszy ku marcowemu maksimum w okolicy na 4,6350 zł, a dolar ku 4,3080 zł.

>>> Czytaj też: Kontrakty na ropę WTI z ujemną wyceną. Czegoś takiego nie było jeszcze nigdy w historii



Autor: Marcin Kiepas, analityk Tickmill