O skierowaniu żołnierzy WOT do pomocy przy gaszeniu pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego poinformował w środę szef MON Mariusz Błaszczak. Na Twitterze napisał: "Żołnierze WOT wspierają strażaków w walce z pożarami na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Operatorzy dronów oceniali kierunek rozprzestrzeniania się ognia. Dzisiaj do działań weszło 50 żołnierzy z tłumicami, kolejni są w gotowości do ewakuacji mieszkańców okolic".

Według informacji przekazanej PAP przez płk Marka Pietrzaka, rzecznika Wojsk Obrony Terytorialnej w akcji uczestniczą żołnierze 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej, którzy udział w akcji gaszenia pożarów rozpoczęli w poniedziałek. Wtedy to rozpoczęli wspieranie strażaków operatorzy dronów Fly Eye, które są na wyposażeniu tej formacji.

Jak wyjaśnił płk Pietrzak, żołnierze WOT za pomocą bezzałogowców przekazują informacje o rozmiarach pożaru, stratach spowodowanych przez ogień i kierunkach jego rozprzestrzeniania. Według oceny rzecznika ma to duże znaczenie, gdyż obecnie w rejonach Biebrzańskiego Parku kierunek wiatru jest bardzo zmienny.

Dziś do działań gaśniczych włączyło się 50 żołnierzy WOT z tłumicami. Płk Pietrzak podkreśla, że żołnierze WOT, pieszo lub na lekkim sprzęcie, są w stanie poruszać się w podmokłym terenie parku - tam gdzie nie dojadą ciężkie wozy strażackie i gasić pożar wodą można tylko z powietrza.

Reklama

Rzecznik WOT poinformował też, że dwudziestu żołnierzy z 1 Podlaskiej Brygady OT z samochodami ciężarowymi pozostaje w gotowości, by nieść pomoc miejscowej ludności w przypadku konieczności jej ewakuacji. Jak wyjaśnił, w okolicach pożaru znajdują się osady i były już przypadki, że ogień podchodził na kilka metrów do domostw, co zmuszało mieszkańców do ewakuacji. Teraz, jeśli zajdzie taka potrzeba, wspierać ich będą ochotnicy z WOT.

Płk. Pietrzak w rozmowie z PAP podkreślił, że jest to kolejny obszar działań WOT, które cały czas angażują się w walkę z epidemią koronawirusa, a jednocześnie są gotowi do innych zadań z zakresu zawalczenia sytuacji kryzysowych. Zapytany, ilu swoich żołnierzy WOT może wystawić do takich akcji płk Pietrzak odpowiedział, że "sytuacje kryzysowe są nieprzewidywalne i zmienne". "My ludzi zawsze znajdziemy, mamy ich 25 tys." - dodał.

Obszar objęty - trwającym z przerwami od niedzieli - pożarem w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego - jak szacują pracownicy parku - obejmuje już blisko 4 tys. hektarów. W akcji gaśniczej i innych działaniach biorą udział strażacy zawodowi i ochotnicy, pracownicy parku narodowego i lasów państwowych, żołnierze WOT, okoliczni mieszkańcy; pomagają też samorządowcy.

Służby podkreślają, że ogień przemieszcza się w terenie (nieużytki, zarośla wierzbowe i trzcinowiska), do którego jest bardzo trudny dostęp przy użyciu ciężkiego sprzętu, więc strażacy ze sprzętem podręcznym muszą czasami do miejsca akcji dojść na piechotę kilka kilometrów. Do tego nawet po ugaszeniu na powierzchni gruntu, ogień wciąż może tlić się długo w torfowym podłożu i jest ponownie wzniecany przez podmuchy wiatru. Ugasić takie miejsca mogą jedynie opady deszczu, a tego brak i nie widać go w najbliższych prognozach pogody.

Biebrzański PN jest największym polskim parkiem narodowym, zajmuje powierzchnię ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosia.(PAP)

autor: Krzysztof Kowalczyk