Jak zauważono w publikacji, sytuacja gospodarcza Polski jest nieco lepsza od sytuacji państw najmocniej dotkniętych przez epidemię. Niemniej ograniczenia w przemieszczaniu się ludności, zamknięcie szkół, obostrzenia w handlu i funkcjonowaniu placówek usługowych spowodowały głęboki spadek aktywności gospodarczej. Szczególnie silnie obostrzenia te dotknęły branżę usług, która odpowiada za ok. 60 proc. wartości dodanej w polskiej gospodarce.

"Prognozujemy, że w 2020 r. krajowa gospodarka skurczy się o 4,4 proc., doświadczając pierwszej od 1991 r. recesji. W samym II kwartale, kiedy spodziewany jest szczyt epidemii, PKB obniży się prawdopodobnie o nawet 10 proc. r/r. Dekoniunkturze będzie towarzyszył stopniowy spadek inflacji" - czytamy.

Ekonomiści Pekao uważają, że szczyt inflacji przypadł na początek 2020 r. (4,7 proc.), po czym dynamika cen konsumpcyjnych powinna zbiegać w okolice celu NBP (2,5 proc.) pod koniec roku. Dodano, że załamanie aktywności w wielu branżach usługowych oraz zmiany w strukturze popytu ograniczą wzrost inflacji bazowej, a przecena ropy naftowej przekłada się na silne spadki cen paliw.

"Spadek inflacji mogą spowolnić rosnące ceny żywności zależne w dużej mierze od czynników pogodowych i możliwych wahań podażowych" - napisano.

Reklama

Według ekonomistów Pekao szczególnie dotkliwie obecną sytuację odczuje sektor mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, który doświadczył załamania przychodów przy ograniczonych możliwościach redukcji kosztów.

"Będzie to skutkowało wzrostem stopy bezrobocia w okolice 10-13 proc. na koniec 2020 roku. Skala pogorszenia na rynku pracy może jednak być łagodzona bezprecedensową reakcją władz fiskalnych i monetarnych. Łączna skala pomocy dla gospodarki (jeśli dodamy do siebie bezpośrednie wsparcie, gwarancje i pożyczki) przekroczy 10 proc. PKB" - zauważono.

Według autorów raportu tak, jak o recesji zadecydowało zamrożenie gospodarek, tak ich odmrażanie będzie zwiastunem ożywienia. Jednak decyzje będą uwarunkowane sytuacją epidemiologiczną i chęcią uniknięcia kolejnych fal zachorowań.

"Dlatego też odmrażanie gospodarki po hibernacji będzie procesem stopniowym i rozłożonym w czasie. Część ograniczeń administracyjnych może zostać zniesiona dopiero jesienią, a przewidzenie, jak szybko zachowania konsumentów wrócą do normy sprzed pandemii, wiąże się z ogromną niepewnością" - zastrzeżono.

Rozruch gospodarki będzie więc wymagał czasu, a niektóre rodzaje aktywności i wydatków będą się normalizować dłużej niż inne. Widmo nawrotu epidemii będzie wpływać na decyzje firm, konsumentów i decydentów.

"Dlatego też najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest odbicie koniunktury w kształcie litery +U+ i powolny powrót do świata sprzed pandemii" - prognozują ekonomiści Pekao.

W raporcie przyznano, że pandemia nie wywróciła całkowicie hierarchii ludzkich potrzeb i większość z nich będzie musiała być zaspokajana, choć niekoniecznie w taki sam sposób, jak wcześniej. Przedstawiciele Pekao są zdania, że „nowa normalność” przyniesie szereg zmian strukturalnych, które wpłyną na warunki funkcjonowania wielu sektorów i ich relatywną atrakcyjność.

"Należy się m.in. liczyć z trwałym wzrostem stopy oszczędzania (ostrożność, oddłużanie), zmianami modelu spędzania czasu wolnego (social distancing), wzrostem znaczenia zdalnych kanałów obsługi klienta (m.in. e-commerce) czy też zmianami w podejściu do +gospodarki współdzielenia+ (sharing economy)" - napisano. "Wielu sektorom gospodarka po pandemii postawi nowe wyzwania, a przed innymi otworzy nowe perspektywy" - dodano.

>>> Czytaj też: Kościński: Jeśli kryzys potrwa jeszcze 2-3 miesiące, będziemy w dużej recesji