Francuskie media zajmują się obecnym napięciem w relacjach USA-Chiny, najwyższym - jak twierdzą - od nawiązania stosunków dyplomatycznych przez te kraje w 1979 r. Publicystka dziennika "Le Figaro" ocenia, że "NATO otwiera oczy na zagrożenie, jakim są Chiny".

"Kryzys koronawirusa zaostrzył rywalizację chińsko-amerykańską" – ocenia w piątkowym wydaniu "Le Figaro" Adrien Jaulmes, podkreślając, że to "pandemia rozbiła w drzazgi początki normalizacji" w stosunkach tych dwóch światowych potęg.

"Obecnie oba państwa bez ogródek zwalczają się na polu informacji" - zauważa komentator. Waszyngton oskarża Pekin o zwlekanie z ogłoszeniem epidemii i podawanie fałszywych danych o jej przebiegu, a "Pekin w niezbyt wiarogodny sposób obwinia Waszyngton o wyprodukowanie wirusa i przeniesienie go do Chin albo o to, że epidemia zaczęła się na terytorium amerykańskim" - pisze Jaulmes.

Pandemia obnażyła wzajemną nieufność, ale rywalizacja między Chinami i USA trwa od lat i zarówno Republikanie, jak i Demokraci w Stanach Zjednoczonych zgodni są co do tego, że rywalizacja z Państwem Środka to problem zasadniczy – zauważa autor artykułu, przytaczając opinię amerykańskiej politolog Miry Rapp-Hooper.

"To klasyczne zjawisko w stosunkach międzynarodowych, ta niechęć żywi się sama sobą. Coraz mniej zdolne do zrozumienia stanowiska drugiej strony Waszyngton i Pekin we wszystkim odnajdują winę przeciwnika" – komentuje dziennikarz. Zaznacza, że "Stany Zjednoczone wzrost chińskiej potęgi odbierają jako zagrożenie ze strony rywala, który chce zająć ich miejsce", a Chiny jako "niemożliwą do zniesienia ingerencję odbierają wojskową obecność USA na Pacyfiku, poparcie dla Tajwanu, jak i przypominanie o prawach człowieka".

Reklama

Rapp-Hooper nie ma wątpliwości, że "weszliśmy w niebezpieczny okres i napięcia wywołane pandemią grożą spowodowaniem takich przemian w stosunkach międzynarodowych, jakie wywoływane są przez wielkie wojny".

Według amerykańskiego publicysty Freda Kaplana, którego artykuł publikuje francuski portal internetowy Slide, "Covid-19 może oznaczać wyrok śmierci dla amerykańskiej dominacji" w świecie.

Wpływy Ameryki nikły z takich powodów, jak waga inwestycji chińskich oraz ekspansja Chin w Azji i poza nią. Zanik tych wpływów przyspieszał, czasem umyślnie, prezydent USA Donald Trump, który lekceważy tradycyjnych sojuszników i wywołuje wojny handlowe z Chinami, "podczas gdy Chiny zachowują się jak przywódca, choć być może nie zasługują na tę rolę" – ocenia komentator.

Według tygodnika "Le Nouvel Economiste" "koronawirus może zakwestionować amerykańską supremację". W artykule pod tym tytułem jego autorzy twierdzą, że "wirus uwypuklił słabości Ameryki, neutralizując tymczasowo jej mocne punkty".

Za paradoks uważają, że "wspólne zagrożenie, jakim jest koronawirus, zamiast pogodzić dwójkę rywali, zaostrzyło ich rywalizację". Stany Zjednoczone, nie dając sobie rady z kryzysem, "za zrozumiałe uznają", że Chiny "wykorzystują okazję, jaką stworzył ten kryzys" - dodają.

A w "Le Figaro" Isabelle Lasserre pisze, że "30 lat po zakończeniu zimnej wojny pierwszym celem NATO pozostaje bezpieczeństwo strefy transatlantyckiej". "Ale Covid-19 może zmienić tę sytuację" - ostrzega.

Autorka przypomina, że od ubiegłego roku NATO "nieśmiało zauważa", że Chiny mogą mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo państw Sojuszu. Jeżeli do ochrony klasycznych infrastruktur, takich jak drogi, porty i mosty, NATO dodało ochronę infrastruktur cyfrowych, to z powodu zagrożenia chińskiego, uwydatnionego przy budowie sieci 5G – zaznacza Lasserre.

Jako przykład uświadomienia sobie niebezpieczeństwa ze strony ChRL przez szefów Sojuszu cytuje zastępcę sekretarza generalnego NATO Mirceę Geoanę, który ostrzegał przed "autorytarnymi przeciwnikami NATO, mogącymi wykorzystać kryzys gospodarczy (będący następstwem pandemii), aby wykupywać nasz przemysł i strategiczne infrastruktury".

Dziennikarka zwraca jednak uwagę, że "wschodni członkowie Sojuszu" za niebezpieczeństwo, na którym skupiona musi być cała uwaga, uważają Rosję.

>>> Czytaj też: Komisarz UE: Z powodu pandemii Unię czeka recesja na poziomie 5-10 proc.