Pomimo podpisania przez członków grupy OPEC+ nowego porozumienia o redukcji wydobycia ropy naftowej w wysokości około 10 proc. światowej produkcji (około 9,7 mln b/d), kryzys na rynku surowca pogłębia się.
ikona lupy />
Inne

Według badania przeprowadzonego przez Agencję Informacyjną Departamentu Energii w Stanach Zjednoczonych (EIA), spadek ceny ropy WTI-Cushing przekładał się z 4-miesięcznym opóźnieniem na obniżenie się liczby czynnych platform wiertniczych. Natomiast zmiana liczby aktywnych platform wiertniczych prowadziła do zmiany liczby wierconych nowych studni, co w rezultacie prowadziło do spadku w wydobyciu w ciągu kolejnych około dwóch miesięcy. W związku z tym analiza historyczna w USA pokazywała, że zmiany w wielkości produkcji występują zwykle z około 6-miesięcznym opóźnieniem po zmianie ceny ropy naftowej (EIA, This Week in Petroleum, 18 lipiec 2018).

Jednak obecne warunki rynkowe związane z prowadzoną przez Arabię Saudyjską „wojną cenową” w połączeniu ze znacznie zmniejszonym globalnie popytem na ropę naftową w wyniku pandemii koronawirusa, skracają czas tego opóźnienia, ponieważ wielu amerykańskich producentów już ogłosiło plany ograniczenia wydatków inwestycyjnych i realizowanych wierceń. Liczba czynnych wież wiertniczych w USA od początku 2020 roku spadła o 35 proc. do poziomu 438, a zatem jest na najniższym poziomie od maja 2016 roku.

Według danych spółki Primary Vision, liczba załóg wydobywających ropę z łupków rozmieszczonych na wszystkich polach naftowych w USA spadła w ubiegłym tygodniu o 21 proc., do rekordowo niskiego poziomu osiągniętego ponad trzy lata temu. Dodatkowo kolejne amerykańskie spółki planują zmniejszyć swoje wydobycie czy też ograniczyć zatrudnienie, jak chociażby ConocoPhillips. Natomiast według sondażu Banku Rezerwy Federalnej w Kansas City prawie 40 proc. producentów ropy i gazu ziemnego stoi w obliczu niewypłacalności w bieżącym roku, jeśli ceny ropy utrzymają się na średnim poziomie 30 dol./b. Może do tego dojść pomimo, że niektórzy producenci stosowali instrumenty finansowe, takie jak swapy lub opcje, w celu zabezpieczenia przynajmniej części realizowanej produkcji w 2020 r.

Reklama
"Według sondażu Fed w Kansas City prawie 40 proc. producentów ropy i gazu ziemnego stoi w obliczu niewypłacalności w tym roku, jeśli ceny ropy utrzymają się na poziomie 30 dolarów"

Pogarszająca się sytuacja na rynku prowadzi do rewidowania prognoz. Według EIA, produkcja w USA obniży się w br. o około 1 mln b/d do średniego poziomu w wysokości 11,76 mln b/d i o kolejne 0,76 mln b/d do 11 mln b/d w 2021 r. Jeśli ten scenariusz się zrealizuje, to spadek produkcji w 2020 r. byłby pierwszym rocznym spadkiem wydobycia od 2016 r. Należy jednak zaznaczyć, że wpływ koronawirusa na rynki energii wciąż ewoluuje i jest za wcześnie, aby jednoznacznie oceniać jak wpłynie on na realną gospodarkę.

Najprawdopodobniej jednak dojdzie do jeszcze większych spadków cen, ponieważ sygnały rynkowe świadczą obecnie o szybkim wypełnianiu się zbiorników magazynowych na całym świecie, co prowadzić będzie do zamykania niektórych pól naftowych. Świadczyć o tym może sytuacja z początku bieżącego tygodnia (20 kwietnia), podczas której majowy kontrakt na ropę WTI spadł do poziomu -37,63 dol./b, osiągając tym samym najsilniejszy spadek odnotowany podczas jednej sesji od co najmniej 1982 roku, a ponadto spadł poniżej zera po raz pierwszy w historii notowań surowca.

Ujemne wyceny ropy w tym przypadku oznaczały, że producenci faktycznie byli skłonni zapłacić komuś za odbiór fizycznej ropy. Natomiast cena kontraktu futures przypadająca na czerwiec ustalona została na poziomie 20,43 dol./b. W rezultacie spread pomiędzy bieżącą ceną ropy WTI a czerwcowym kontraktem rozszerzył się do ok. 60 dol./b (jest to największa wartość w historii). Różnica ta odzwierciedla nadmiar zapasów surowca w USA oraz niski poziom globalnego popytu, który oscyluje blisko historycznych minimów. Świadczy to o rosnącym na rynkach strachu, że traderzy, którzy przyjmą fizyczną dostawę ropy w najbliższej przyszłości, mogą nie znaleźć rynku zbytu ani dostępnego magazynu (w postaci zbiornika, rurociągu czy też tankowca), gdzie będzie można dostarczyć i składować ropę. Rafinerie na całym świecie silnie ograniczają jej przerób i cały czas spadają dostępne moce magazynowe.

W tym kontekście dla Stanów Zjednoczonych istotne są magazyny ropy naftowej w Cushing w stanie Oklahoma – kluczowym amerykańskim centrum magazynowania surowca. W ciągu ostatnich trzech tygodni ropa naftowa napływała do Cushing z zawrotną prędkością, średnio 745 tys. b/d. Od końca lutego zapasy ropy wzrosły tam o 48 proc. do prawie 55 milionów baryłek, a maksymalna pojemność zbiorników wynosi około 76 milinów baryłek. Gdyby takie tempo się utrzymało, to magazyny mają się wypełnić przed końcem maja, co nigdy wcześniej nie miało miejsca.

Warto również wspomnieć, że na rynku nie brakuje uczestników, którzy próbują ratować sytuację. Niektóre kraje z kartelu OPEC podejmują inicjatywę w kierunku podniesienia cen surowca. Przykładowo, według Boba McNally, założyciela firmy konsultingowej Rapidan EnergyGroup – Arabia Saudyjska sygnalizowała, że może wcześniej niż od 1 maja wprowadzić restrykcje dotyczące wydobycia. Co więcej, grupa OPEC+ po poniedziałkowym (20 kwietnia) spadku ceny ropy WTI do ujemnych poziomów przeprowadziła internetową rozmowę, w której omówiono dalszy kierunek działań. Wydano także komunikat, aby producenci ropy z OPEC+ zdecydowali się na zastosowanie nowych środków zaradczych.

Poza OPEC rynek ropy próbują ratować także Amerykanie. Pojawiły się ponownie informacje, że władze Stanów Zjednoczonych będą realizować działania mające na celu wsparcie sektora naftowego. Organy regulacyjne w Teksasie mają rozmawiać o możliwości wprowadzenia limitów produkcyjnych na wzór regulacji kartelu OPEC. Co więcej prezydent Donald Trump ponownie oznajmił, że będzie chciał uzupełnić o 75 milionów baryłek ropy magazyny rezerw strategicznych USA. Ponadto rozważa on możliwość wprowadzenia blokady importu ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej. W styczniu import saudyjskiej ropy do USA wyniósł średnio 407 tys. b/d.

W konsekwencji, według analityków banku Goldman Sachs, przy ograniczonej ilości miejsca do magazynowania oraz rosnących problemach związanych z transportem ropy naftowej, jej produkcja wkrótce będzie musiała znacząco spaść, aby przywrócić równowagę rynkową, co faktycznie przygotuje grunt pod wyższe wyceny, gdy popyt stopniowo zacznie się odbudowywać. Taka zmiana nastąpi w ciągu kilku tygodni, a nie miesięcy, a rynek prawdopodobnie będzie musiał zrównoważyć się przed czerwcem.

Autor: Jacek Suder, ekonomista NBP, doktorant w Katedrze Rynków Finansowych UEK.