Stolica Japonii odnotowała w poniedziałek 39 nowych infekcji, co było najniższym wynikiem od około czterech tygodni. We wtorek liczba nowych zakażeń ponownie wzrosła jednak do 112. Łącznie w 14-milionowym Tokio potwierdzono już ponad 4 tys. przypadków koronawirusa.

W całym kraju bilans zakażeń przekroczył 13,8 tys., a około 400 osób zmarło – podała NHK.

Od trzech tygodni w całej Japonii obowiązuje stan wyjątkowy z powodu pandemii. Władze zalecają mieszkańcom, aby w miarę możliwości nie wychodzili z domów. Celem tych zabiegów jest redukcja kontaktów międzyludzkich o 80 proc., by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa.

Eksperci przestrzegają przed rozluźnianiem zaleceń. Wykładowca genetyki populacyjnej z Uniwersytetu Tokijskiego Jun Ohashi oszacował, że redukcja kontaktów międzyludzkich może zmniejszyć liczbę zakażeń, ale jeśli japońskie społeczeństwo wróciłoby do stylu życia sprzed pandemii, po 15 dniach liczba nowych wykrywanych przypadków znowu zaczęłaby rosnąć.

Reklama

„Jeśli nie będziemy wciąż zmniejszać bezpośredniego kontaktu między sobą, nasze wysiłki mogą pójść na marne” - ocenił, cytowany przez dziennik „Mainichi Shimbun”.

Stan wyjątkowy ma obowiązywać do 6 maja, ale rząd centralny zapowiedział już, że może go przedłużyć po konsultacji z ekspertami.

Władze Japonii mierzą się z narastającą krytyką w sprawie ogłoszonego przez premiera Shinzo Abego programu dystrybucji darmowych maseczek ochronnych wartych łącznie równowartość 430 mln dolarów. W pierwszej kolejności maseczki otrzymują ciężarne kobiety i domy opieki nad niepełnosprawnymi.

Japońskie media podały tymczasem, że 300 tys. spośród pół miliona maseczek przekazanych już kobietom w ciąży może być wadliwych. Minister zdrowia Katsunobu Kato oświadczył, że jego resort oceni bezpieczeństwo maseczek, ponieważ ich jakość jest „najwyższym priorytetem” – napisała agencja Reutera.

Władze Japonii planują również przekazanie 38 krajom, w tym Holandii i Filipinom, leku fawipirawir (Avigan), z którym wiązane są nadzieje w leczeniu Covid-19 – przekazała NHK. Według tej stacji zainteresowanie substancją wyraziło ponad 70 państw.

Jak podaje tygodnik „Nikkei Asian Review”, pandemia może przyczynić się do trwałych zmian w japońskim kalendarzu akademickim. Minister edukacji Koichi Haguida oświadczył, że jego resort „przeprowadza symulacje” biorące pod uwagę możliwość przesunięcia na stałe początku roku akademickiego z kwietnia na wrzesień.

Mogłoby to ułatwić Japończykom studia za granicą i przyciągnąć do kraju cudzoziemskich studentów, ale japońskie firmy musiałby również dostosować do takiej zmiany swoje grafiki rekrutacyjne – ocenia gazeta. Szkoły publiczne w Japonii są zamknięte od marca i według "Nikkei Asian Review" nie zostaną otwarte przed zakończeniem stanu wyjątkowego.

Andrzej Borowiak (PAP)