Państwem, które jest w największym stopniu narażone na zapaść, jest Rosja. "Ameryka oczywiście zapłaci cenę za obecny kryzys, ale nie będzie to cena oznaczająca straty geopolityczne o takim rozmiarze, które czekają Europę, Rosję czy Chiny"– mówi środowemu tygodnikowi "Gazeta Polska" prof. George Friedman.

"Zbliżamy się do punktu, w którym będziemy musieli zaakceptować jakąś liczbę zgonów związanych z wirusem w zamian za funkcjonującą gospodarkę – wskazał amerykański analityk, pytany przez tygodnik "Gazeta Polska", czy strach przed katastrofą gospodarczą może zmienić podejście do pandemii.

Zdaniem Friedmana nie jesteśmy jeszcze w tym punkcie, bo większość ludzi nie poczuła wciąż bezpośrednio ceny, którą będzie musiała zapłacić.

"Ale spodziewam się, że w okolicach lata, nawet jeśli nie będzie szczepionki, społeczeństwa stwierdzą: nie możemy dłużej tkwić w domach nie tylko ze względów ekonomicznych, lecz także społecznych" – wskazał "GP". Według niego musi zajść proces, który nazywa "rutynizacją choroby".

Friedman uważa, że państwem, które jest w największym stopniu narażone na zapaść, jest Rosja. "Ameryka oczywiście zapłaci cenę za obecny kryzys, ale nie będzie to cena oznaczająca straty geopolityczne o takim rozmiarze, które czekają Europę, Rosję czy Chiny" – ocenił w rozmowie z "GP".

Reklama

Patrząc na Unię Europejską – czeka ją szybki rozpad – powiedział tygodnikowi. "Pandemia pokazała wszystkim narodom w Europie, że nie są Europejczykami, są Niemcami, Włochami, Polakami" – wskazał. Powróciły granice, a polityka monetarna w strefie euro ciągle dostosowywana jest do potrzeb Niemiec, a nie na przykład Włoch – dodał.

"Unia nie zadziałała sprawnie, a w przypadku koronawirusa nie działa w ogóle" – ocenił w rozmowie z "GP". Dodał: "teraz biurokraci zaczynają odbywać spotkania, co jest zasadniczą odpowiedzią UE na jakikolwiek kryzys – zorganizować spotkanie".

>>> Czytaj też: Czas na wielki systemowy reset? Pandemia pokazała, że potrzebujemy znacznie mniej, niż myślimy