Zapaść cen ropy, wywołana pandemią koronawirusa, ma poważne implikacje gospodarcze i polityczne. Może pogłębić recesję, obciążyć systemy finansowe i wpłynąć na międzynarodowe sojusze. Eksperci prognozują, że tania ropa pogrąży gospodarkę Rosji, a nie wykluczone, że poważnie ucierpi też i USA. Beneficjentem bardzo taniej ropy mogą zostać Chiny.

Bloomberg ocenia, że gwałtowny spadek cen surowca będzie początkiem "fali uderzeniowej, która przejdzie przez globalną gospodarkę, utrudniając bankom centralnym zadanie podtrzymania ekonomii (poszczególnych krajów)".

Portal Yahoo Finance prognozuje, że długotrwały spadek cen ropy niemal na pewno wepchnie gospodarkę Rosji w recesję; ropa i gaz odpowiadają za ponad 70 proc. rosyjskiego eksportu i ponad 30 proc. PKB. Według portalu Inwestopedia niskie ceny surowca będą dla rosyjskiej gospodarki "dewastujące".

Kryzys na rynku ropy wywołany przez zamrożenie gospodarek rozwijał się od początku pandemii, ale zmienił się w spiralę śmierci, gdy doszło do wojny podażowej między OPEC a Rosją. Walcząc o zachowanie udziałów w rynku Arabia Saudyjska, nieformalny przywódca OPEC i Rosja rzucały na rynek ogromne ilości surowca, aż doszło do niespotykanego kryzysu nadpodaży. OPEC, Rosja i inni producenci uzgodnili jednak 12 kwietnia, że ograniczą wydobycie ropy o 9,7 mln baryłek dziennie w maju i czerwcu, aby podtrzymać ceny surowca.

Zdaniem eksperta Daniela Yergina - który napisał o perspektywach poważnego kryzysu nadpodaży surowca w magazynie "Foregin Affaires", redukcja wydobycia uzgodniona w połowie kwietnia była niewystarczająca, by zapobiec rekordowym spadkom cen.

Reklama

Niezależny ekspert rynku ropy z Kapsztadu Philippe Pringiers również podkreśla w mailowym wywiadzie dla PAP, że "wojna o udział w rynku między Rosją a OPEC, która stała się wojną cenową walnie przyczyniła się do "tego katastrofalnego spadku popytu" i tak już malejącego z powodu ograniczenia podróży i operacji biznesowych ze względu na pandemię.

W trudnej sytuacji znaleźli się producenci amerykańscy - duża część wydobycia surowca opiera się na technologii szczelinowania hydraulicznego, która jest bardzo droga i "bardzo wiele, o ile nie wszystkie stosujące ją firmy znalazły się na krawędzi finansowej katastrofy" - wyjaśnia Pringiers. "Należy pamiętać - dodaje - że decyzje inwestycyjne (tych firm) zapadały, gdy ropa kosztowała sporo ponad 100 dol. za baryłkę".

Przemysł naftowy pośrednio i bezpośrednio zatrudnia w Ameryce 10 mln osób, wiele firm zwalnia już pracowników i jego problemy staną się wkrótce problemami innych gałęzi gospodarki, od produkcji przemysłowej, po banki - prognozuje "New York Times".

Według Reutera niskie ceny ropy mogą zniszczyć wiele przedsiębiorstw naftowych w USA, a upadające i niewypłacalne firmy obciążą toksycznymi kredytami banki, co z kolei przełoży się na jeszcze poważniejszą sytuację gospodarczą, w której trudno będzie o kredyty. Brak dostępu do pożyczek może przyspieszyć bankructwa firm, które zostały najbardziej dotknięte przez pandemię. Innymi słowy, kryzys sektora naftowego może w pewnym stopniu ograniczyć skuteczność interwencji banków centralnych, które dostarczają instytucjom finansowym zastrzyków pieniędzy na podaż kredytów. Ma to zapobiec sytuacji, w której na rynku brakuje pożyczek ratujących firmy w tarapatach finansowych.

Poza tym, jak podkreśla w "The Prize" Yergin, sektor naftowy w USA wielokrotnie dawał w historii do zrozumienia amerykańskiej administracji, że może niekorzystnie wpłynąć na perspektywy wyboru polityków, bądź reelekcji prezydenta i jego siła perswazji jest ogromna.

Prezydent Trump sygnalizował, że rozważa zablokowanie importu ropy z Arabii Saudyjskiej, a Rijad zareagował groźbą, że Saudyjczycy mogą zawrócić płynące do Ameryki supertankowce i zaoferować tanią ropę Europie. Całe to zamieszanie może zaszkodzić relacjom USA i Arabii Saudyjskiej, na których administracja Trumpa budowała nadzieje na pokój na Bliskim Wschodzie i szukała przeciwwagi dla wpływów Iranu.

Beneficjentem bardzo taniej ropy będą Chiny - największy nabywca tego surowca, który importuje jedna piątą światowej podaży i podobno - jak podaje BBC - gromadzi właśnie zapasy.

Dr Honorata Nyga-Łukaszewska z Kolegium Gospodarki Światowej SGH zwraca z kolei uwagę w wywiadzie mailowym dla PAP, że "w krótkim okresie niskie ceny ropy naftowej będą amortyzować negatywne, ogólnogospodarcze skutki koronawirusa", między innymi dlatego, że "sytuacja krajów importerów ropy naftowej, jest w tym względzie nieco bardziej optymistyczna" niż położenie krajów - producentów.

Generalnie, według dr Nygi-Łukaszewskiej, pandemia i związane z nią zawirowania na rynku ropy mają "na gospodarkę światową niezaprzeczalny wpływ", co widać już "prognozach wzrostu gospodarczego na 2020 rok dla całego świata (-3 proc.), w tym UE (-7,1 proc.) czy USA (-5,9 proc)".

>>> Polecamy: Światowa gospodarka wyłączyła wtyczkę z prądem. Największy przegrany? Węgiel