Wydaje nam się, że w zdecydowanej większości samorządów możliwe jest uruchomienie przedszkoli i żłobków od 6 maja - powiedział w poniedziałek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Dodał, że warto, by samorządy zapytały rodziców, czy są zainteresowani taką formą opieki

Minister edukacji pytany był w poniedziałek w Programie Pierwszym Polskiego Radia o zapowiedziane od 6 maja otwarcie przedszkoli i żłobków. Były one zamknięte od połowy marca w związku z epidemią koronawirusa.

"6 maja otwieramy żłobki i przedszkola i to samorząd potem już samodzielnie decyduje, czy chce je zamknąć, czy też uważa, że po pierwsze jest zapotrzebowanie ze strony rodziców, i po drugie: czy jest to możliwe ze względów sanitarnych. Wydaje nam się, że w zdecydowanej większości samorządów taka możliwość jest. Warto jednak, żeby samorządy spytały rodziców, czy jest zainteresowanie taka formą opieki" - odpowiedział Piontkowski.

"Wydaje mi się, że część samorządów, zwłaszcza tych dużych miast, powiązanych politycznie głównie z Platformą Obywatelską, z góry założyła, że nie będzie tego robiła. Mamy deklaracje kilku prezydentów, że na pewno będą chcieli zamknąć żłobki i przedszkola, nawet nie sprawdzając, czy jest możliwe pod względem organizacyjnym, czy jest zainteresowanie ze strony rodziców. W ten sposób wykluczają, więc dosyć duże grono osób, które chciałby wrócić do pracy, z możliwości pozostawienia swoich dzieci pod opieką w przedszkolach" - dodał.

Odniósł się do wypowiedzi ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, że w Polsce są obszary, gdzie jest więcej osób zakażonych koronawirusem, i takie, gdzie jest ich mało lub nie ma ich w ogóle. Szef MEN mówił, że między innymi to było brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o otwarciu przedszkoli i żłobków, gdyż - jak zaznaczył - trudno odgórnie w rozporządzeniu przesądzić, w którym powiecie można to zrobić i dlatego dano samorządom dużą swobodę w podjęciu decyzji. Dodał, że dlatego też odgórne wytyczne dla samorządów dotyczące zasad postępowania w przedszkolach i żłobkach są dość ogólne: grupy do 12 osób, 4 metry kwadratowe na jedno dziecko, częste mycie rąk, dezynfekcja powierzchni, z którymi dzieci mają do czynienia. "Pozostałą część organizacyjną zostawiliśmy samorządom, one przecież organizowały nabór do żłobków i przedszkoli od wielu już lat. Wydaje się wiec, że są w stanie to zrobić" - mówił Piontkowski.

Reklama

"Ale, jak widać, duża część samorządów nie bierze pod uwagę rzeczywistego zagrożenia epidemicznego, nie bierze pod uwagę możliwości organizacyjnych, tylko z góry od razu zakłada, że nie da się tego na pewno zrobić. Dla nas jest to podejście takie niepoważne i na szkodę rodziców. Wydaje mi się, że zwłaszcza w dużych miastach, tam gdzie są jakieś większe zakłady produkcyjne, jednak część rodziców chciałaby wrócić już do pracy, nie ma z kim zostawić dziecka, a samorząd im to uniemożliwia" - ocenił.

Minister edukacji pytamy był też, czy można spodziewać się, że po 24 maja do szkół powrócą najmłodsi uczniowie - z klas I-III szkół podstawowych (do 24 maja odwołane są zajęcia stacjonarne, nauka odbywa się zdalnie - PAP), czy będą dla nich zorganizowane zajęcia opiekuńcze w szkołach. "To jest jeden z wariantów, które bierzemy pod uwagę, także i teraz w kontekście otwarcia przedszkoli. Zastanawialiśmy się nad uczniami klas młodszych, klas I-III. Na razie takiej decyzji jeszcze nie podjęliśmy, ale być może w końcu maja zdecydujemy się na otwarcie także i możliwości opieki także w klasach młodszych" - powiedział szef MEN.

"To także będzie dosyć skomplikowane pod względem organizacyjnym, bo będzie trzeba stworzyć mniejsze grupy, podobnie jak jest to w przedszkolach. Ale można powiedzieć, że te samorządy, które zdecydują się otworzyć przedszkola, będą miały pewne doświadczenie organizacyjne i potem ewentualnie będzie im łatwiej otworzyć klasy I-III" - zaznaczył.

Piontkowski poinformował, że decyzję w tej sprawie zostanie podjęta pod koniec maja, gdy będzie więcej danych na temat sytuacji epidemicznej. "Widać na szczęście, że ta sytuacja chyba się trochę stabilizuje, nie widać wzrostu zarażeń każdego dnia, liczba chorych też jest niewielka, szpitale nie są przepełnione. Polska na tle innych krajów europejskich - jak widać - ma zdecydowanie mniejszy zakres epidemii" - ocenił. Jak mówił, jest to możliwe dzięki dyscyplinie osób, które przestrzegają zakazów i nakazów oraz wczesnej decyzji władz o ich wprowadzeniu. "Dzięki temu wydaje się dzisiaj, że za dwa, trzy tygodnie, będziemy mogli podjąć także decyzję, aby uruchomić opiekę w kolejnej grupie wiekowej. Decyzję ostateczną podejmiemy w drugiej połowie maja" - powtórzył.

>>> Czytaj też: Czy 10 maja odbędą się wybory? Szef PKW: Z przyczyn organizacyjnych nie jest to możliwe [WYWIAD]