"Podtrzymujemy prognozę wzrostu PKB w I kw. 20 r. na 1,6 proc. r/r. W całym 2020 oczekujemy spadku o 4,4 proc." - czytamy w opublikowanym w poniedziałek "Makrokompasie", przygotowanym przez Biuro Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao.

Jak wskazali analitycy, aktywność gospodarcza ucierpiała wskutek wprowadzenia narodowej kwarantanny dopiero pod koniec I kwartału 2020 r. Według ich szacunków, w ubiegłym kwartale mieliśmy jeszcze do czynienia ze wzrostem PKB (+1,6 proc. r/r). Tłumaczą, że szacunki uwzględniające produkcję przemysłową, budowlaną i sprzedaż detaliczną wskazują nawet na wyższą skalę wzrostu gospodarczego.

Analitycy zastrzegli jednocześnie, że dane o sprzedaży detalicznej nie uwzględniają sektora usług, który w największym stopniu ucierpiał wskutek obostrzeń wprowadzonych w reakcji na epidemię Covid-19.

"Wskaźniki koniunktury wskazują, że już w marcu wiele branż odczuwało negatywne skutki sytuacji epidemiologicznej. Wszystko wskazuje, że najboleśniej sytuację epidemiologiczną gospodarka odczuje w II kw. 2020 r., kiedy spadek PKB będzie prawdopodobnie dwucyfrowy.( - 10,3 proc. r/r/)" - czytamy w opracowaniu Pekao.

Reklama

Specjaliści z banku przyznali, że wprawdzie rząd rozpoczął stopniowe znoszenie działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa, jednak odbudowa koniunktury będzie miała stopniowy charakter, a wzrostu PKB w ujęciu r/r spodziewamy się dopiero w I kw. 2021 r. Szacują, że może to być na poziomie 3,0 proc. r/r.

Jeśli chodzi o produkcję przemysłową, to jej spadek w kwietniu wyraźnie się pogłębił, sięgając 10 proc. r/r wobec spadku o 2,3 proc. r/r w marcu. "Prawie cały miesiąc przestój notował krajowy sektor motoryzacyjny, krótsze przestoje zdarzały się też w wielu innych branżach, co było podyktowane słabymi zamówieniami, zakłóceniami w łańcuchach dostaw w dostaw oraz względami bezpieczeństwa" - napisano.

Zdaniem analityków banku kwiecień przyniósł apogeum spadków sprzedaży detalicznej, która obniżyła się aż o 25 proc. r/r wobec spadku o 9 proc. r/r w marcu. "Cały miesiąc minął pod znakiem narodowej kwarantanny ograniczającej działalność handlową (m.in. zamknięte centra handlowe) i wymuszającej samoizolację ludności, a spadki zdominowały już nie tylko dobra trwałe czy odzież, ale również dobra pierwszej potrzeby (m.in. znacznie niższe wielkanocne wydatki na żywność niż przed rokiem)" - czytamy.

Analitycy szacują, że średnioroczny wzrost cen w 2020 r. będzie na poziomie 3,0 proc. "W warunkach globalnej i krajowej recesji nie można wykluczyć przejściowej deflacji na początku 2021 r." - napisali.

Podkreślili, że wstępny odczyt kwietniowej inflacji okazał się zgodny z ich prognozą. "Wyhamowanie rocznego tempa wzrostu cen to przede wszystkim konsekwencja głębokiego spadku cen paliw (-18,8 proc. r/r) oraz nieco wolniejszego wzrostu cen żywności" - napisali. Jak dodali, za spadkiem inflacji CPI w kwietniu stały przede wszystkim zmiany cen paliw i żywności, więc inflacja bazowa pozostała na zbliżonym poziomie jak w marcu.

Jeśli chodzi o rynek pracy, według analityków Pekao "recesja poskutkuje głębokimi cięciami zatrudnienia, które w naszej opinii wyniosą stopę bezrobocia w okolice 11 proc. na koniec roku".

"Szacujemy, że stopa bezrobocia rejestrowanego, po zaskakująco niskim odczycie za marzec, w kwietniu zanotowała już istotny wzrost – o 0,6 pp. do 6,0 proc.- wbrew promującemu spadek bezrobocia wzorcowi sezonowemu. Cięcia etatów w konsekwencji głębokiego spadku aktywności gospodarczej będą się pogłębiać i w ich efekcie do końca roku zobaczymy najpewniej dwucyfrowy poziom bezrobocia" - napisano.

Analitycy liczą na to, że kwiecień przyniósł spadek dynamiki zatrudnienia do ujemnego poziomu, tj. -0,5 proc. r/r z 0,3 proc. r/r w marcu ze względu na nabierające tempa redukcje etatów. "Pulę zwolnionych w kwietniu zaczęły powiększać osoby z najkrótszym okresem wypowiedzenia (tj. 2 tyg.). Statystyki zatrudnienia, podobnie jak w marcu, zaniżane były przez zwiększoną liczbę urlopów bezpłatnych oraz zasiłków opiekuńczych" - wskazali.

Jednocześnie spodziewają się gwałtownego wyhamowania wzrostu wynagrodzeń. "Prognozujemy dalsze spowolnienie wzrostu płac w kwietniu - do 4,5 proc. r/r z 6,3 proc. r/r w marcu. Złożyły się na to w dużej mierze zmniejszone pensje w związku z przestojami w wielu branżach dotkniętych kryzysem epidemicznym (m.in. zakwaterowanie i gastronomia, transport, przetwórstwo)" - czytamy.

Chociaż nie można wykluczyć dalszych obniżek stóp NBP, to głównym instrumentem banku centralnego są obecnie skupy obligacji na rynku wtórnym - wskazali specjaliści z Pekao. "Dotychczas NBP nabył obligacje skarbowe i gwarantowane przez skarb państwa o wartości ponad 60 mld zł" - napisano.

>>> Czytaj też: Od 4 do 7 proc. O tyle może spaść PKB Polski w 2020 roku [PROGNOZA PIE]