Środowa wideokonferencja szefów państw i rządów krajów unijnych z liderami Serbii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Macedonii Północnej, Albanii i Kosowa ma pokazać, że dla Unii ten region, w którym o wpływy zabiegają również Rosja i Chiny, ma szczególne znaczenie.

"Po pierwsze to nie będzie szczyt, gdzie liderzy spotkają się twarzą w twarz, ale prowadzony zdalnie, co zmniejsza wagę spotkania. Jego efekt będzie zależał od końcowego komunikatu" - powiedział PAP p.o. dyrektora Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) w Brukseli.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że unijni ambasadorowie uzgodnili w poniedziałek tekst oświadczenia, w którym znalazło się wyrażone kolejny raz jednoznaczne poparcie dla europejskiej perspektywy regionu, jednak sama kwestia rozszerzenia nie będzie omawiana podczas spotkania.

Blockmans przypomniał, że Rada Europejska jeszcze w marcu zgodziła się na otwarcie negocjacji z Macedonią Północną oraz warunkowe otwarcie negocjacji z Albanią. Jego zdaniem brak wyraźnego uznania tego za sukces przez wszystkich uczestników szczytu będzie straconą okazją, by dać wyraźny sygnał krajom regionu, że "27" jest na nie otwarta. "W tej sprawie optyka ma znaczenie" - wskazał ekspert.

Reklama

Zwrócił uwagę, że z jednej strony mamy 27 krajów, które zgadzają się na posiedzeniu Rady Europejskiej, na otwarcie rozmów akcesyjnych, a potem w rezultacie koronakryzysu mamy unijny pakiet wsparcia dla regionu o wartości 3,3 mld euro, a z drugiej strony w części krajów Bałkanów Zachodnich panuje przekonanie, że to Rosja i Chiny są kluczowymi partnerami niosącymi pomoc. "To przegrana potyczka w sprawie narracji i geopolitycznych kierunków regionu" - ocenił profesor Uniwersytetu w Amsterdamie.

Blockmans zaznaczył, że UE pokazała solidarność w obecnej, nadzwyczajnej sytuacji, by pomóc walczyć z pandemią koronawirusa i wywołanym przez nią kryzysem. "3,3 mld euro unijnej pomocy to dużo więcej niż wynosi wsparcie ze strony Chin. Tymczasem prezydent Serbii Aleksandar Vuczić dziękował +swojemu bratu+ Xi Jinpingowi, użył dokładnie tych słów, za wsparcie, którego dostarczyły Chiny" - zauważył ekspert CEPS. Przypomniał, że publicznie skarżył się na to szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Blockmans uważa, że ze strony Vuczica obłudne było granie na Pekin, podczas gdy kierunek geopolityczny i społeczno-ekonomiczne więzy jego kraju są znacznie silniejsze z UE niż z Chinami. "Jest jasne, że UE nie jest uznawana za to, co robi i czym jest dla krajów regionu" - ocenił.

Profesor zaznaczył, że większość podziałów w UE w sprawie rozszerzenia zostało przezwyciężonych, gdy Francja wycofała się z wetowania otwarcia negocjacji z Albanią i Macedonią Północną. "Jednak teraz w związku z kryzysem koronawirusa uwaga została przekierowana na inne kwestie" - stwierdził.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)