Politycy w Europie Zachodniej nie dbają o Polskę i Węgry, a tylko o swe interesy gospodarcze w regionie i o to, by przykład tych krajów nie zainspirował radykalnej prawicy u nich samych – pisze w środę komentator prorządowego dziennika węgierskiego „Magyar Nemzet”.

„Nie bądźmy naiwni: w Europie Zachodniej nikogo nie interesuje, czy Węgrzy, Polacy, Rumuni albo Węgrzy żyjący w Rumunii dobrze się czują we własnych krajach” – pisze Laszlo Szoecs, dodając, że nawet w 1956 r., gdy trwała rewolucja węgierska, wydarzenia rozgrywające się po wschodniej stronie płynącej przez Austrię rzeki Litawa interesowały polityków zachodnioeuropejskich o tyle, o ile wiązały się z ich politycznymi interesami, i ważniejszy był dla nich wtedy kryzys sueski.

„Ich zajmują dwie rzeczy. Gospodarcze interesy w Europie Środkowo-Wschodniej i to, by sukcesy węgierskiej albo polskiej prawicy nie zainspirowały niemieckiej, francuskiej czy austriackiej radykalnej prawicy. Bo będzie to szkodliwe – dla nich” – czytamy.

Autor pisze, że w Brukseli niepokój budzi kwestia, kiedy polscy sędziowie będą mogli przejść na emeryturę oraz przez ile dni będzie obowiązywać węgierska ustawa o koronawirusie.

„Emerytura polskiego sędziego to nie bzdura, bo co się stanie, jeśli zajmujący jego miejsce nacjonalistyczny sędzia będzie potem rozpatrywać sprawę fabryki francuskiego jogurtu? Byłoby to niesłychane! I co by było, gdyby dzięki ustawie o koronawirusie (premier Węgier) Viktor Orban jeszcze jako 99-latek rządził dekretami?” – pisze autor.

Reklama

W Parlamencie Europejskim powstaje apel o "pociągnięcie do odpowiedzialności" państw Unii Europejskiej, które odstępują od praktyk demokratycznych, i zastosowania wobec nich sankcji. Polskie i węgierskie władze są w nim krytykowane za - jak oceniają autorzy apelu - lekceważenie demokracji i praworządności. Na razie są pod nim podpisy przedstawicieli czterech frakcji: Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych oraz Zjednoczonej Lewicy Europejskiej (GUE). Dotąd pisma nie poparli przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należą m.in. europosłowie PO i PSL.

Komisja Europejska ogłosiła pod koniec kwietnia, że nie widzi na razie podstaw, by wszczynać procedurę o naruszenie prawa UE w związku z węgierskimi przepisami o stanie nadzwyczajnym, wprowadzonym w związku z koronawirusem.

>>> Czytaj też: Węgry nie są już uznawane za demokrację, bolesna degradacja polskiego ustroju [RAPORT]