Dzisiaj nikt nie może precyzyjnie powiedzieć, kiedy odbędą się wybory; po stwierdzeniu, że 10 maja wybory się nie odbyły, marszałek Sejmu rozpisze nowe wybory, które odbędą się w terminie nie dłuższym niż 60 dni - mówił w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk.

Szef KPRM pytany w TVN24, kiedy odbędą się wybory, odpowiedział, że 10 maja wybory się nie odbędą.

"I po stwierdzeniu tego faktu przez PKW oraz zakładam, bo to są przecież niezależne instytucje, niezależne organy, jak Sąd Najwyższy, ale są to pewne fakty, które wydarzą się, czyli jakby w rzeczywistości te wybory 10 maja nie odbędą się, więc stosowne instytucje stwierdzą ten fakt" - powiedział Dworczyk.

Następnie - dodał - "zgodnie z konstytucją marszałek Sejmu rozpisze nowe wybory i wtedy ten proces wyborczy ruszy od nowa można powiedzieć i w terminie nie dłuższym niż 60 dni - to też są przepisy wynikające z konstytucji, powinny odbyć się wybory".

Zgodnie z pkt. 3 art. 129 konstytucji w razie stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory, na zasadach przewidzianych dla przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej. W razie opróżnienia urzędu prezydenta wybory zarządza się nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów.

Reklama

W środę wieczorem ogłoszono, że PiS i Porozumienie Jarosława Gowina przygotowały rozwiązanie dotyczące tegorocznych wyborów prezydenckich. Jak poinformowano "po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".

Wybory mają odbyć się korespondencyjnie, a Porozumienie zobowiązało się, że w porozumieniu z PiS, przygotuje propozycję zmian w ustawie ws głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r.

Dworczyk stwierdził w TVN24, że PKW i SN to instytucje, które "samodzielnie podejmują decyzję" i mają "przestrzeń czasową" do ich podejmowania.

"Nigdy jeszcze w takiej sytuacji Polska się nie znalazła, pandemia, nieodpowiedzialne działania opozycji, przede wszystkim PO i niektórych związanych z nią samorządowców, doprowadził do niej. Dzisiaj pisanie takiego precyzyjnego scenariusza, co do dnia (wyborów) byłoby przedwczesne" - powiedział szef KPRM.

Zaznaczając, że wybory odbędą się korespondencyjnie - w czwartek Sejm ma głosować ws stanowiska Senatu, który odrzucił ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020.

"Zakładam, że do ustawy, którą wierzę, że dzisiaj Sejm przyjmie, dzięki której głosowanie korespondencyjne będzie możliwe, zostaną wprowadzone pewne poprawki. Dzięki temu będziemy mieli prawo obowiązujące już bez żadnych dyskusji i bez jakiś możliwości wykrycia kruczków prawnych przez osoby, które politycznie chcą tę sytuację wykorzystywać, nie dbając tak naprawdę o interes wyborców" - powiedział Dworczyk.

Szef kancelarii premiera pytany, czy rozpisanie na nowo wyborów będzie oznaczało rozpoczęcie od nowa całego procesu wyborczego, odparł, że zasady dotyczące organizacji wyborów są w trakcie opracowywania i analiz prawnych.

Dworczyk był też pytany, kto poniesie polityczną, prawną i finansową odpowiedzialność, skoro wydrukowane już karty wyborcze trzeba będzie oddać na makulaturę i państwo przeznaczyło środki na logistyczne przygotowanie do wyborów korespondencyjnych. "Te decyzje, które były wydawane, dzięki którym podejmowano działania zmierzające do przygotowania wyborów były podejmowane w oparciu o istniejące prawo oraz zobowiązanie konstytucyjne do tego, żeby wybory przygotowywać" - odpowiedział.

Prowadzący rozmowę podkreślał, że obowiązujące prawo nic nie mówiło o powszechnych wyborach korespondencyjnych, bo prawo zakłada, że w ten sposób mogą głosować osoby niepełnosprawne, osoby powyżej 60 roku życia i przebywające w kwarantannie, i wydrukowanie kart oraz przygotowanie pakietów wyborczych nie miało podstawy prawnej, i ponowił pytanie o odpowiedzialność za to.

"Pan redaktor oczywiście nie ma racji oskarżając rząd o bezprawną działalność. Najwyższym prawem - i właśnie do tego się odnoszę - w Polsce jest konstytucja, która zobowiązuje wszystkie organy państwa do działania w zakreślonym przez konstytucję obszarze m.in. do przygotowania w określonym terminie wyborów i rząd realizując ten wymóg podejmował określone czynności opierając się z jednej strony na tym nadrzędnym prawie jakim jest konstytucja, z drugiej strony na prawie, które m.in. tzw. ustawie covid-owej - w związku z tym nie podjęcie takiej czynności byłoby zaniechaniem i działaniem wbrew zobowiązaniom konstytucji" - powiedział Dworczyk.

Szef KPRM pytany, która z obowiązujących ustaw upoważniała do organizacji wyborów ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, odparł, że Sasin nie podejmował działań na podstawie ustawy, ale na podstawie decyzji administracyjnej premiera. "Premier tak naprawdę działał w myśl ochrony porządku konstytucyjnego i konstytucji, która zobowiązuje rząd do przeprowadzenia wyborów w określonym terminie" - powiedział Dworczyk.

>>> Czytaj też: Im później, tym więcej głosów. Kiedy najchętniej zagłosujemy? [SONDAŻ DGP i RMF FM]