"Należy pamiętać, że wielu pacjentów znajduje się w unieruchomieniu przez wiele tygodni. Są to ludzie w różnym wieku. Takie unieruchomienie u osoby dwudziesto-, trzydziestoletniej nie pustoszy aż tak bardzo organizmu, ale już w przypadku osób starszych, nawet trzydniowe unieruchomienie w łóżku prowadzi do upośledzenia wielu układów, łącznie z nerwowym, trawiennym, kostno-stawowym, moczowo-płciowym” – wyjaśnił.

Podkreślił, że powikłania z powodu ostrej niewydolności płuc COVID-19 prowadzą u kilku procent pacjentów do śmierci, a u sporej grupy - kilku, kilkunastu procent - pozostawiają ślad w płucach, który wymaga właściwego traktowania przy obciążaniu wysiłkiem fizycznym. Powikłaniami są zwłóknienia miąższu płuc, ale nie tylko.

Dlatego tak istotną i integralną rolę w leczeniu pacjentów zakażonych COVID-19 odgrywa fizjoterapia, indywidualnie dobrana do potrzeb i do aktualnego stanu pacjenta. Za każdym razem fizjoterapeuta decyduje o tym, jak bardzo może obciążyć organizm pacjenta i jakie techniki rehabilitacyjne wykorzysta.

Krawczyk zaznaczył, że w pracy z pacjentem w stanie ciężkim z COVID-19, tam gdzie terapia może ratować życie, chodzi o zwiększenie aktywnej powierzchni oddechowej płuc. Wydzielina, która pojawia się w płucach w wyniku choroby prowadzi do zablokowania pewnych obszarów i uniemożliwia aktywną wymianę gazową.

Reklama

„Choremu zagraża wtedy śmierć z powodu niedotlenienia. Dzięki fizjoterapii jest możliwe pozbycie się z drzewa oskrzelowego jak największej ilości tego płynu, a następnie wymuszenie, by tlen dotarł do tej części płuc, która była zablokowana wydzieliną. Dokonuje się tego układając np. pacjenta w określonych pozycjach” – stwierdził Krawczyk.

Równocześnie zaznaczył, że intensywna praca rehabilitacyjna powinna odbywać się na oddziałach intensywnej opieki medycznej każdego dnia.

„Terapeuta układa pacjenta np. na brzuchu, nawet gdy jest on pod respiratorem. Ustawia pod odpowiednim kątem łóżko OIOM-owe. Pracuje z pacjentem manualnie, by sprowokować wydostanie się tej wydzieliny z płuc. Stymuluje mięśnie przepony do pracy. Prowokuje tory oddechowe – brzuszny, piersiowy. To złożony proces i bardzo indywidualny. Wymaga uwzględnienia wielu zmiennych” – wymienił szczegóły postępowania z pacjentem w poważnym stanie.

Prezes KIF uczulił też, że nawet lekkie objawy choroby COVID-19, np. osłabienie czy niewielka temperatura, mogą się nasilić w wyniku unieruchomienia w łóżku przez kilka dni, szczególnie u osób starszych.

"Dochodzić może do wystąpienia problemów oddechowych, pomimo tego, że sama choroba nie atakuje tak intensywnie układu oddechowego. Jeśli na przykład osoba, która paliła papierosy i wcześniej miała ślad w płucach pozostawiony przez inną chorobę, to z powodu tego, że leży w łóżku przez tydzień, półtora może dojść do powikłań ze strony układu oddechowego i to w ogóle nie jest związane z COVID-19” – powiedział.

Krawczyk wyjaśnił też, że u osoby, która leży osłabia się serce, ponieważ nie musi wykonywać tak dużego wysiłku, żeby przepompować krew do każdego miejsca w ciele. Inaczej dzieje się w pozycji siedzącej czy stojącej, bo wtedy krew transportowana jest przez ten organ do góry i wykonuje on wtedy większą pracę. Zobrazował to przykładem.

„Jeżeli pompuje się np. wodę po płaskiej powierzchni, to jeden koń mechaniczny mocy pompy wystarcza do przepompowania jej na 50 km. Natomiast jeśli jest różnica poziomu ma zaledwie kilka centymetrów, to moc pompy musi wzrosnąć kilkunastokrotnie” – wyjaśnił.

Krawczyk dodał, że jeżeli serce nie musi pompować tyle krwi, bo nie ma zapotrzebowania na zużycie tlenu, bo pacjent leży, to nie zużywa tyle energii i w konsekwencji człowiek zaczyna oddychać płycej, a powietrze przestaje docierać do wielu pęcherzyków płucnych, w których pojawia się wydzielina i wtórnie wyłącza je z wymiany gazowej. Dodatkowo dochodzi do zaniku tzw. atrofii mięśni.

„W konsekwencji zmniejsza się ilość naczyń włosowatych w tych mięśniach, przez które przepływa krew, co powoduje z kolei zmniejszenie w ogóle ilości krwi w organizmie. To też powód, dla którego serce nie musi podejmować intensywnej pracy. W ten sposób powstaje błędny krąg” - powiedział.

Jak wskazał unieruchomienie w łóżku nawet przez kilka dni pacjentów, którzy nie mają ciężkich objawów COVID-19 zwiększa zagrożenie dla ich zdrowia, a nawet życia. Dlatego też należy z takimi pacjentami intensywnie ćwiczyć.

Prezes KIF odniósł się również do postępowania z osobami, którym udało się wyjść z choroby. W przypadku tzw. ozdrowieńców, jego zdaniem, sprawdzić się może telerehabilitacja.

„W ich usprawnianiu ważne jest wykonywanie konkretnych ćwiczeń. Polegają one na aktywowaniu tułowia, prowokowaniu skurczów mięśniowych, toru oddechowego, oddychaniu w różnych pozycjach oraz obciążenie wysiłkiem fizycznym z odpowiednim natężeniem tętna i ciśnienia przez odpowiedni czas i codziennie” - powiedział.

Z kolei w przypadku osób, które bezobjawowo przeszły infekcję koronawirusem prezes KIF zalecił pozostawanie, nawet przez kilka miesięcy, pod stałą opieką lekarza rodzinnego. To on odgrywa tutaj kluczową rolę. Fizjoterapia, jeśli nie zleci jej lekarz, w tym przypadku nie jest konieczna.

„Raz na kilka tygodni taka osoba powinna udać się z wizytą do takiego lekarza. Obserwować swój stan zdrowia. Decyzję o tym, czy pacjent wymaga pomocy fizjoterapeuty powinien podjąć lekarz” – doradził.(PAP)

autorka: Klaudia Torchała