Pochodzący z Gagauzji prokurator z barwnym życiorysem zamknął śledztwo przeciw szefowej FOD.
Dochodzenie rozpoczęto w 2018 r. z inicjatywy Partii Demokratycznej (PD), której kuratorem był oligarcha Vladimir Plahotniuc. Ludmyle Kozłowskiej zarzucano wówczas nielegalne finansowanie mołdawskiej opozycji, szpiegostwo i pranie brudnych pieniędzy. Jak oświadczył w wywiadzie dla serwisu NewsMaker prokurator generalny Mołdawii Alexandr Stoianoglo, istnieje podejrzenie, że postępowanie było nielegalne i motywowane politycznie. W prokuraturze powołano zespół, który zajmuje się wyjaśnianiem, kto konkretnie stał za zleceniem na Kozłowską.
Co ciekawe pochodzący z gagauskiego Komratu prokurator sam przez lata związany był z Partią Demokratyczną (PD). Od września 2009 do listopada 2010 r. pełnił funkcję wiceszefa parlamentu w okresie, gdy premierem był zamieszany w skandale korupcyjne, lecz uznawany za prozachodniego, skonfliktowany z Plahotniukiem – Vlad Filat.
W 2015 r. wypłynęły nagrania, na których widać jak Filat uprawia seks ze znaną mołdawską dziennikarką. Za taśmami miał stać, dawniej związany z branżą sutenerską i specjalizujący się w tego typu kompromatach – Plahotniuc. Jak wynika z informacji DGP jedna z taśm (do dziś nieopublikowana) miała powstać w czasie oficjalnej delegacji Filata do Warszawy jesienią 2012 r. Samolot, którym leciał na spotkania z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Bronisławem Komorowskim, nie należał do floty rządowej, lecz był czarterowany od firmy związanej z Plahotniukiem. Skandal z nagraniami był początkiem końca kariery Filata. Ostatecznie pogrążyły go oskarżenia o udział w wyprowadzaniu ogromnych sum pieniędzy z mołdawskiego Banca de Economii.
Reklama
Wrogiem Plahotniukowskiej PD jesienią 2018 r. stała się również Kozłowska. Ofensywę przeciwko szefowej fundacji w Mołdawii rozpoczęto niedługo po wpisaniu jej w sierpniu tego samego roku przez polskie władze na listę osób objętych zakazem wjazdu do strefy Schengen. Demokraci wykorzystali jej kłopoty w Polsce do powołania parlamentarnej komisji śledczej. Efektem był – opisywany szczegółowo przez DGP – raport, w którym zarzucono jej pranie brudnych pieniędzy i finansowanie prozachodniej opozycji. Jedną z jej liderek była wówczas Maia Sandu (po tym jak wiosną ubiegłego roku Plahotniuc stracił wpływy i zbiegł z Mołdawii, Sandu od czerwca do listopada 2019 r. piastowała urząd premiera).
Jak wykazaliśmy w materiale DGP z czerwca 2019 r., raport komisji śledczej był zlepkiem niepotwierdzonych informacji. Przekonywano w nim między innymi, że nielegalnym finansowaniem partii mołdawskich były bilety lotnicze na konferencje w Brukseli, które Fundacja Otwarty Dialog zasponsorowała przedstawicielom ugrupowania Sandu. Mołdawskie służby specjalne, w trakcie pisania raportu kontrolowane przez Plahotniuca – sugerowały, podobnie jak prawicowa prasa w Polsce – powiązania Kozłowskiej z rosyjskim wywiadem. Nie przedstawiono jednak żadnych przekonujących materiałów w tej sprawie.
Również w Polsce wojewódzki sąd administracyjny zakwestionował dane przedstawione przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na podstawie których Kozłowską wpisano do SIS (unijnego spisu osób objętych zakazem wjazdu do strefy Schengen).
Z kolei władze belgijskie w czerwcu ubiegłego roku zdecydowały o przyznaniu Kozłowskiej statusu rezydenta UE, co wiązało się z automatycznym wykreśleniem jej z SIS. Decyzja o przyznaniu takiego statusu została podjęta po zasięgnięciu opinii od belgijskiego odpowiednika polskiego ABW i SKW – agencji bezpieczeństwa państwowego VSSE (Veiligheid van de Staat czy też Sûreté de l’État) oraz wojskowej służby wywiadu i bezpieczeństwa – ADIV/SGRS (Algemene Dienst Inlichting en Veiligheid lub Service Général du Renseignement et de la Sécurité), która odpowiada m.in. za ochronę kontrwywiadowczą kwatery głównej NATO.
Prokurator Generalny, który zamknął w Mołdawii śledztwo przeciw Kozłowskiej, to barwna postać. Alexandr Stoianoglo dwukrotnie (w latach 2006 i 2015) ubiegał się, bez powodzenia, o stanowisko baszkana (gubernatora) Gagauzji, regionu autonomicznego w Mołdawii. W lutym 2014 r. przeprowadzono w nim nielegalne referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za ogłoszeniem „niepodległości gdyby Mołdawia straciła suwerenność” oraz za przystąpieniem do unii celnej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Działo się to tuż przed aneksją Krymu. Stoianoglo powiedział w wywiadzie dla rumuńskiego dziennika „Adevărul”, że „szanuje decyzję narodu gagauskiego”, ale jej „nie uznaje”. W wyborach parlamentarnych jesienią 2014 r. nie znalazł się na listach wyborczych plahotniukowskiej PD, a na początku 2015 r. wystąpił z ugrupowania, aby walczyć o stanowisko baszkana. Zdobył niecałe 5 proc. głosów i w tym samym roku zaangażował się we współpracę z działającą w Helsinkach fundacją Crisis Management Initiative Martti Ahtisaari Centre (CMIMAC), która w 2014 r. organizowała nieformalne kanały komunikacji między separatystami na Donbasie a władzami w Kijowie. CMIMAC było zaangażowane również w rozmowy o uregulowanie konfliktu wokół statusu separatystycznego Naddniestrza, które oderwało się od Mołdawii w 1990 r.
Stoianoglo prokuratorem generalnym jest od listopada 2019 r. Wówczas władzę w Kiszyniowie po proeuropejskiej Mai Sandu przejął Ion Chicu, którego popiera uznawana za prorosyjską Partia Socjalistyczna prezydenta Igora Dodona i pozostałości po Partii Demokratycznej. Za Plahotniukiem – na zlecenie Stoianoglo – wystawiono na początku roku list gończy. O tym, że oligarcha brał udział w prywatyzowaniu państwa, był uwikłany w schematy korupcyjne i likwidację instytucji demokratycznych w Mołdawii na początku roku poinformował również szef Departamentu Stanu USA Mike Pompeo.

>>> Czytaj też: Masowa migracja pracowników z Zachodu na Wschód. Czy szybko opuszczą swoje ojczyzny?