Bezpośrednim powodem zmian jest - jak twierdzi miasto - przeprowadzona w lipcu 2019 r. w chaotyczny sposób nowelizacja przepisów. Ratusz przypomina, że obecnie właściciele nieruchomości niezamieszkałych, w których powstają odpady komunalne, płacą "rażąco niskie stawki, ponieważ blokuje to ustawa".

"Stawka została ustalona na poziomie, który nie pokrywa faktycznych kosztów obsługi tych nieruchomości, przez co resztę kosztów ponoszą mieszkańcy" – podkreśla miasto. "Szacuje się, że wskutek zmian koszty systemu odpadów komunalnych z terenu Warszawy spadną o ok. 200-250 mln zł rocznie" - dodaje.

Od 1 sierpnia 2020 r. właściciele nieruchomości, których nie zamieszkują mieszkańcy, a powstają w nich odpady komunalne, zobowiązani będą do pozbywania się odpadów komunalnych we własnym zakresie. Powinni także udokumentować korzystanie z usług odbioru odpadów w formie umowy zawartej ze stolicą lub przedsiębiorcą, odbierającym odpady komunalne, wpisanym do rejestru działalności regulowanej.

Decyzją radnych w dalszym ciągu, w ramach warszawskiego systemu odbiorów, będą obsługiwane nieruchomości w zabudowie mieszanej (np. salon fryzjerski w kamienicy) oraz nieruchomości rekreacyjno-wypoczynkowe (np. domki letniskowe).

Reklama

Miasto deklaruje, że ponownie przystąpi do analiz wysokości opłat za gospodarkę odpadami, aby mieszkańcy mogli rozliczać się według metody od ilości zużytej wody. Szacunki będą przygotowane na prośbę miejskich radnych – kalkulacje zajmą około dwóch, trzech miesięcy.

"Musimy policzyć skutek wyłączenia tych nieruchomości z systemu. Przedsiębiorcy, którzy dziś produkują odpady na terenie stolicy, według ustawy muszą mieć podpisaną umowę na odbiór odpadów" - mówi wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. "Rada miasta będzie musiała przyjąć uchwałę o maksymalnych stawkach, jaką firmy będą płaciły przedsiębiorcom prywatnym, którzy zajmą się zagospodarowaniem odpadów" – dodaje.

Ratusz przypomina, że system gospodarki odpadami musi się bilansować; tego wymagają od gmin przepisy. Co oznacza, że koszty funkcjonowania systemu muszą być w całości pokrywane opłatami wnoszonymi przez mieszkańców i firmy, a także, że samorządy nie mogą korzystać z innych źródeł w budżecie do finansowania systemu gospodarki odpadami.

"W przypadku Warszawy obecnie to koszt rzędu 1,7 mld zł rocznie, podczas gdy w 2016 r. gospodarowanie odpadami kosztowało miasto 350 mln zł" – podkreśla ratusz. "To efekt przede wszystkim negatywnego wpływu nowych przepisów wprowadzonych przez rząd" - dodaje.

Magistrat informuje także, że odpady pochodzące z terenu m.st. Warszawy są zagospodarowywane przez firmy wybrane w drodze przetargu – obecnie są to: Lekaro, Byś, Hetman i Remondis. "Wbrew doniesieniom Ministerstwa Klimatu ani stolica, ani spółka MPO nie zawierały umowy ze spalarnią odpadów w Rzeszowie" – podkreśla.

Wśród głównych przyczyn wzrostu kosztów odbioru odpadów, władze miasta wskazują – nowy pięciofrakcyjny system segregacji, który generuje o wiele wyższe koszty niż dotychczasowy; podwyżki cen energii (o 67 proc.); rosnące koszty pracy i płacy minimalnej (o 25 proc.); obniżone stawki dla firm, takich jak restauracje, sklepy czy galerie handlowe; a także brak odpowiedzialności finansowej ze strony producentów opakowań z tworzyw sztucznych, np. butelek plastikowych. "Rząd nie wprowadził jeszcze przepisów w tym zakresie" - zaznacza ratusz.

Do przyczyn wzrostu kosztów odbioru miasto zalicza także: wycofanie się firm z rynku recyklingu; spadek cen surowców na rynku - Warszawa nie zarabia na oddawanym papierze, plastiku czy szkle, a koszt ich pozyskania, segregowania i doczyszczania jest kilkukrotnie wyższy niż ceny skupu. Koszty wzrosły też - zdaniem ratusza - z powodu importu odpadów surowcowych z zagranicy oraz drastycznego wzrostu o 1100 proc. opłaty środowiskowej za gazy lub pyły wprowadzone do powietrza oraz umieszczenie odpadów na składowisku. "Do końca 2017 r. stawka wynosiła 24,15 zł, natomiast w 2020 r. stawki wzrosły aż do 270 zł za tonę" - podaje ratusz. (PAP)